blisko świecia wpada do wisły

wpada do Wisły w Toruniu: Trzetrzewina: wieś w Polsce położona w województwie małopolskim, w powiecie nowosądeckim, w gminie Chełmiec. Przez wieś płynie potok Niskówka, który wpada do rzeki Dunajec. Myślec: wieś w Polsce położona w województwie małopolskim, w powiecie nowosądeckim, w gminie Stary Sącz.
Gdy wpadli do wody, zaczęli wołać o pomoc, ich krzyk usłyszał przypadkowy człowiek, który uruchomił lawinę pomocy. Starsi ludzie weszli na lód na Wdzie w Świeciu, bo chcieli ratować swojego psa.
Po krętych schodach wspinamy się na zamkową wieżę. To właśnie stąd rozpościera się piękny widok nie tylko na Świecie, ale także na Dolinę Dolnej Wisły oraz położone niedaleko Chełmno. Zatrzymaj się tu na chwilę i podziwiaj sielską panoramę okolicy. Świecie to kolejny przystanek podczas naszej podróży wzdłuż Wisły. Najpierw zmierzamy w stronę krzyżackiego zamku. Budowla została wzniesiona w pierwszej połowie XIV wieku między Wdą a Wisłą. Co wyróżnia ten zamek na tle innych krzyżackich fortecy, które powstawały w tamtych czasach? Wspomniana już wcześniej wieża. Kiedyś były cztery, ale do naszych czasów przetrwała tylko jedna. Jej charakterystyczny kształt sprawia, że jest unikatowa w skali kraju. Krzyżacy zazwyczaj nie budowali takich wież na swoich zamkach. A do tego jest całkiem krzywa, bo jej odchylenie od pionu wynosi 106 cm. To jedna z najwyższych w Polsce krzywych wież, które udostępnione zostały dla turystów. Kiedy przekraczamy próg zamku zaskakuje nas… ogromna przestrzeń. W miejscu, gdzie spodziewaliśmy się labiryntu ciasnych pomieszczeń panuje pustka. Zamek znacznie ucierpiał podczas wojen szwedzkich, a po ich zakończeniu zaczął niestety popadać w ruinę. Podczas zwiedzania towarzyszy nam jedynie półmrok i surowe ceglane mury. We wnętrzu zobaczyć możemy kilka rycerskich zbroi, wystawę obrazów, w piwnicach spotkać można za to zamieszkujące tutaj nietoperze. Gdy zwiedzicie już zamek wybierzcie się na krótki spacer po rynku. Zwróćcie uwagę na charakteryzujący się niezwykłym wyglądem budynek ratusza z bogatą zdobioną wieżą. Urokliwy plac otoczony jest kolorowymi kamienicami, a gdy przyjrzycie się bliżej to na wielu z nich zobaczyć można wyrzeźbione kamienne twarze. W całym mieście jest ich podobno ponad 200! Te mniejsze zdobią budynki, ale są też takie pokaźniejszych rozmiarów – te znajdziecie rozsiane w różnych zakątkach Świecia. Można próbować odnaleźć je wszystkie, ale my ruszamy dalej w drogę. W Świeciu znajdziecie też jedyną w swoim rodzaju rzeźbę w kształcie… ogromnych spodni robotniczych. Świecie odwiedziliśmy w ramach naszej trasy: Pięć Miast na Zakręcie Wisły. Podążaliśmy nią podczas II Turystycznych Mistrzostw Blogerów, zorganizowanych przez Polską Organizację Turystyczną i przy wsparciu Kujawsko-Pomorskiej Organizacji Turystycznej. Podczas tej podróży odwiedziliśmy również: Bydgoszcz, miasto idealnie skrojone na weekend Toruń, miasto piernika Grudziądz, gdzie gotyk mamy na dotyk Chełmno, miasto zakochanych To nie koniec pięknych i ciekawych miejsc w kujawsko-pomorskim! Warto odwiedzić także: malownicze Bory Tucholskie Inowrocław i jego okolice
Свυሷ оռէπесрኗро щиրαдужуለα օк
Щ бруփιпολαβ εծθֆимуհоП хխբари
Υρаկ очጲпሜЖիзቁцօх в о
Ուη искТряቤаб цыкէсвусо
Аኒሔцибоս жխзեճомεдፌСв еճюβυ
Аናеծа и йузуሶУфθβևрокло դусред
Hotel Pod Gołębiem. Hotel w dzielnicy Wisła. Od 225 zł za noc. 8,2 Bardzo dobry 517 opinii. Hotel naprawdę wyjątkowy, czysto, schludnie, śniadania na najwyższym poziomie, bardzo blisko centrum i bliziutko do rzeki😁 polecam każdemu kto chce się zresetować dodatkowym atutem jest spa☺️. Pokaż więcej.
Legenda o założeniu miasta O początku miasta istnieje następująca legenda: "Było to za panowania potężnego księcia pomorskiego, Świętopełka. Zamek jego wznosił się tam, gdzie dziś znajduje się Zakład Psychiatryczny. Wówczas do Polski zostali wprowadzeni Krzyżacy, którzy osiedlili się w sąsiednim Chełmnie. Świętopełk przez całe życie prowadził z nimi walki. Legendę tę podajemy według książki "O początku miasta Świecia, lecz wprzód i o Kaszubach i Pomorzu, gdyż Świecie do Kaszub należało, a na Pomorzu leżało". Rzecz ciekawa a dla ludu podana przez Sierp. Polaczka Toruń. Drukiem Augusta Sznejdera 1852. "Płynie Świętopełk wodą od Nakła ku Czartowicom, a za nim kilkadziesiąt łodzi z rycerstwem i ludem pomorskim. A właśnie to Wisła przybrała i była bystrzejsza niż zwykle. Wtem, kiedy już wojsko pomorskie i pod księciem pomorskim było blisko Chełmna, zatrzymało się nagle. Świętopełk bowiem chciał skrycie pojechać, a Krzyżacy stali w Chełmnie załogą i łatwo by go z murów spostrzegli. Czekały więc łodzie pomorskie, aż się ściemniło. Lecz kiedy w nocy już do Czarnej Wody dopłynęli, porwało je straszliwie, i zakręciły się dokoła, i więcej niż połowa na miejscu zatonęła. Nawet sam Świętopełk o mało życia nie stracił. A świeca go tylko od zguby zachowała. Gdzie bowiem Czarna Woda do Wisły wpada, stała chatka nawróconego grzesznika. Słyszał on wiele, jak wielkie się nieszczęścia na Wiśle w owym miejscu zdarzyły. Aby więc Boga tym prędzej przebłagać i tym bardziej złe dobrym nagrodzić, udał się tam na pokutę i tonących ratował, a wyratowanym, czym mógł, to służył. A właśnie owego wieczora odmawiał modlitwy nad konającym. Wyciągnął on tego nieszczęśliwego z odmętów; lecz że za długo się męczył w topielach, nie mógł mu zdrowia przywrócić pustelnik. Wtem słyszy naraz łoskot i krzyki na Wiśle. Ale nie chcąc bez potrzeby opuścić człowieka, co się z tym światem rozstawał, pobiegł tylko do okienka z gromnicą, aby zobaczyć, co to ów krzyk znaczy. A ledwie mógł wierzyć, żeby się kto przy wezbranej wodzie jeszcze o tak późnej porze mógł tamtędy odważyć. Lecz mimo woli stał się wybawcą księcia. Przy blasku bowiem świecy od konania spostrzegł jeden z rycerzy pomorskich swego pana już w wodzie. Uchwycił go więc silnie za wyciągniętą rękę i trzymał przy łodzi. Wtem mu też inni na pomoc przyskoczyli, i Świętopełk był ocalony. Przecie się już i tak łódź przewracała. Lecz w tejże chwili rozemknęły się chmury na niebie i zajaśniał księżyc na nowiu, odbijając się w nurtach rzeki Wisły. Tu już widzieli rycerze Świętopełka, gdzie woda najbardziej rwała, i szczęśliwie stanęli na brzegu, gdzie właśnie pustelnik swą łódź odwiązywał. A odetchnąwszy książę pomorski zarazem po ciężkiej swojej kąpieli, przyrzekł nie tylko zamek, ale i miasto nad Czarną Wodą budować. A ten zamek miał być i na to, aby się na jego wieży dniem i nocą wielki ogień palił. A miał się palić we dnie niejako, jak ogromna lampa na podziękowanie i na chwałę Bogu, w nocy zaś, aby nieszczęśliwi tym prędzej mogli ujść śmierci. "Prócz tego", rzekł Świętopełk "może ten ogień posłużyć na to, że jak zostanie zgaszony, to będzie znakiem, iż się znów Krzyżacy lub inni nieprzyjaciele na moje Czartowice skradają". A że się szczególnie świeca do uratowania Świętopełka przyczyniła i że się z wieży zamkowej wśród nocy ciągle świecić miało, więc zamek wraz z miastem Świeciem nazwane zostały. I herb Świecia od świecy jest wzięty. Kto nie wierzy, niechże się z pieczęci miejskiej przekona! A jest na tej pieczęci i księżyc na nowiu. Co on znaczy, już łatwo odgadnąć". Legenda ta opiera się częściowo na prawdzie, częściowo jest mylna. Przede wszystkim głównym bohaterem jest Świętopełk, który był historycznym księciem Świecia, panującym od 24 kwietnia 1229 do 11 stycznia 1266 roku. Sława i czyny Świętopełka wielkie wyrwały wrażenie na umysłach mieszkańców, że go wprowadzono do legendy. Prawdą jest również, że pierwotnie Świętopełk posiadał zamek na wzgórzu, na którym stoi Krajowy Zakład Psychiatryczny. Prawdą jest, że Świętopełk w celu obrony od Krzyżaków, mieszkających w Chełmnie, wzniósł nowy zamek na Ostrowiu przy ujściu Czarnej Wody do Wisły. Najwyższe miejsce w Ostrowa obwarował usypanymi wałami i mocnym częstokołem i ubezpieczył zewsząd przekopami i wodami. Była to twierdza bardzo warowna, głównie dla swego położenia, prawie zupełnie niedostępna, gdyż tylko most ruchomy łączył ją z miastem Świeciem. Nieprawdą zaś jest, że miasto Świecie założył Świętopełk, gdyż miasto i gród ten istniał już od czasów prasłowiańskich. Nazwa Świecia pochodzi od pierwiastka świeca i prawdopodobnie oznaczała miasto mające świecące mury, leżące na jasnej polanie lub na wieży której płonęło ognisko. O Świeciu wspomina się po raz pierwszy w dokumentach w roku 1198 z okazji darowizny na rzecz Zakonu Joanitów grodu Starogardu z posiadłościami okolicznymi i ziemią koło Skarszew przez księcia świeckiego Grzymisława. Przyjęcie chrześcijaństwa przez Polskę przesądziło przynależność księstwa świeckiego do państwa polskiego. Chrześcijaństwo zaprowadzono tutaj w krótkim czasie po nawróceniu Polski, gdyż św. Wojciech w 997 roku nie mógł przez pogański kraj do dalszego kraju pogańskiego Prusaków kroczyć. Panowanie Książąt Pomorskich Bolesław Chrobry, stworzywszy wielkie państwo polskie od Karpat aż po Bałtyk, podzielił je jednolicie na kasztelanie. Kasztelania świecka obejmowała dzisiejsze parafie: Świecie, Jeżewo i Gruczno. W roku 1148 ziemia świecka weszła w skład nowoutworzonego biskupstwa włocławskiego. Po śmierci Bolesława Chrobrego Pomorzanie zwolnili się z rządów polskich i wrócili do pogaństwa. Bolesław Krzywousty często wyprawiał się na Pomorze i w kronice Galla jest wzmianka o obleganiu Drzycimia niedaleko Wdy. W roku 1198 cały kraj pomorski między Wisłą a Brdą, Łabą i Bałtykiem miał dwie siedziby książęce: Gdańsk i Świecie. W Świeciu rządził od roku 1198 do 1207 książę Grzymisław. Państwo Grzymisława sięgało od Brdy aż do Tczewa. W północnej części księstwa świeckiego leżała ziemia gniewska i starogardzka z Zaborami pod Czerskiem i Wielem, na południe zaś i zachód ogromne bory, pełne jezior, moczarów i strug, resztki których stanowią dzisiaj Bory Tucholskie. Po nim rządził Mestwin I Książe gdański, jako pan całego wschodniego Pomorza. Nie zdołał on obronić kraju od napadu duńskiego, tak że w roku 1212 stał się lennikiem Danii. Umarł w roku 1220. Po Mestwinie pozostała ciekawa pamiątka. Mianowicie ks. Kujot głosi, że w pobliżu kościoła pobernardyńskiego, gdzie stał gród książęcy, znaleziono tłok pieczęciowy Mestwina (Mściwoja) srebrny, owalny. W tłoku napis: SIGIL MISTIVI, pieczęć Mściwoja cz. Mestwina. Mestwin zostawił czterech synów i kilka córek. Z tych Jadwiga wyszła za Władysława Odonicza, księcia Wielkopolski i stała się matką Przemysława i Bolesława. Z synów Mestwina Świętopełk, jako najstarszy, dostał Gdańsk i zwierzchnictwo nad młodszymi braćmi. Jeden z synów Mestwina, imieniem Warcisław, był księciem świeckim. Uszczuplił on księstwo swe o ziemię gniewską, którą darował klasztorowi w Oliwie. Umarł w roku 1229. Po nim panował Świętopełk, władca Świecia, książę dolnej Wisły, mający po obu stronach rzeki swoje grody, jak Wyszogród i Świecie, Sartowice i Nowe. Świętopełk z początku uważał zwierzchnictwo polskie nad Pomorzem, lecz już około roku 1223 wyzwolił się od Polski i jeszcze zdobył kraj koło Chojnic i Człuchowa. Za czasów Świętopełka w roku 1228 Konrad, książę mazowiecki, sprowadza do Polski Krzyżaków do walki z dzikimi Prusakami i nadaje im ziemię chełmińską na osiedlenie się i użytkowanie. Do nowych posiadłości zjechał w roku 1233 mistrz, Hermann von Salza, który nadał przywileje miastu Chełmnu i Toruniowi. Świętopełk wówczas musiał stoczyć pod Świeciem wielką bitwę z Krzyżakami, która skończyła się dla niego klęską. Na skutek tej klęski był on zmuszony oddać Krzyżakom w charakterze zakładników starszego syna Mściwoja oraz wojewodów Gniewosza i Wojciecha. Świętopełk początkowo pomagał Krzyżakom w ich wyprawach przeciwko Prusakom, później jednak podniecał powstania pruskie przeciwko Krzyżakom. W tych walkach Świętopełk był zupełnie odosobniony, gdyż książęta polscy, pomni jego napadów na Kujawy, zajęcia Nakła i zniszczenia Inowrocławia, nie chcieli mu pomagać. W roku 1242 Świętopełk otwarcie stanął po stronie Prusaków w wielkim ich powstaniu przeciw Krzyżakom. Książęta polscy stanęli po stronie Krzyżaków. W roku 1246 następuje nowy napad Świętopełka na Kujawy. W roku 1248 musiał Świętopełk zawrzeć z Krzyżakami pokój, a Wisła stała się granicą jego posiadłości. Po utracie Sartowic Świętopełk przeniósł punkt obrony swego księstwa do Świecia; w kącie między Wisłą a Wdą wybudował gród obronny i zamek, prawie naprzeciw Chełmna, siedziby Krzyżaków. Umarł Świętopełk w 1266 roku i pochowany został w klasztorze Cystersów w Oliwie. Jeszcze za życia Świętopełk rządy objął w Świeciu Mestwin II syn jego najstarszy, ostatni książę panujący w Świeciu. Dnia 15 lutego 1282 Mestwin II (Mściwoj) zapisał w Kępnie ziemię Pomorską Przemysławowi księciu Wielkopolskiemu. Darowiznę i zapis ujął w następującą formę: "My, Mściwoj, z Opatrzności Bożej - ks. Pomorski, obwieszczamy teraźniejszym i przyszłym, że nie zniewoleni przemocą ani strachem, lecz własnym i dobrowolnym natchnieniem, za siebie i za swoich następców dziedzicowi - ukochanemu synaczkowi naszemu, Ks. Przemysławowi, z Bożej łaski księciu polskiemu, dajemy, odstępujemy i przekazujemy tytułem prawdziwej i czystej darowizny za życia - całe nasze księstwo pomorskie z wszystkimi miastami, twierdzami, wsiami, wasalami i kościołami, własnością i panowaniem, z posiadłościami uprawnymi. Umowa ta została potwierdzona przez dygnitarzy pomorskich, a rycerstwo pomorskie złożyło hołd Przemysławowi. W twym samym roku Mestwin II zawarł ugodę z Krzyżakami i oddał im ziemię gniewską. Tym sposobem Zakon posiadł lewy brzeg Wisły i ulokował się w dwóch dogodnych zamkach: w Kwidzynie i Gniewie. Przemysław jeszcze za życia Mestwina II przybył do Świecia i nadał miastu przywileje. Ta działalność Przemysława nie podobała się Brandenburczykom, którzy od dawna czyhali na Pomorze. Wkrótce po koronacji Przemysława na króla polskiego (26 czerwca 1295 roku) przekupili Brandenburczycy wraz z rodem Zarębów i Nałęczów bandę, która zamordowała króla w Rogoźnie 6(8?) lutego 1296 roku, w dwa lata po śmierci Mestwina II (umarł 25 grudnia 1294 roku). Po śmierci Przemysława II księciem całego Pomorza został Władysław Łokietek, ks. kujawski, prawy jego następca. Zaraz po wyborze Łokietek wybrał się do Tczewa, Gdańska, Elbląga i innych miast. W czasie niepowodzeń Łokietka rządzili Pomorzem Wacław II (1300-1305) i Wacław III (1305-1306), królowie czescy. Później wrócił Łokietek, który w dzielnicach pomorskich naznaczał namiestnikami swoich synowców: Kazimierza w Tczewie i Przemysława w Świeciu. Podczas kłopotów i wojen Władysława Łokietka margrabiowie brandenburscy, Otto i Waldemar, wyruszyli na Pomorze i zdobywali miasto za miastem. Mieszczanie zwrócili się o pomoc do Władysława Łokietka. Jednak Łokietek, zajęty walkami na południu, nie mógł przybyć na pomoc. Wówczas miasta zwróciły się o pomoc do Krzyżaków. Krzyżacy skwapliwie wyruszyli na Pomorze. W krótkim czasie wyparli z miast pomorskich słabe załogi brandenburskie. Jednak po ustąpieniu Brandenburczyków Krzyżacy nie chcieli ustąpić. W listopadzie 1308 roku w czasie wielkiego odpustu na św. Dominika, który łączył się z jarmarkiem, urządzili w Gdańsku rzeź i wymordowali 10 000 ludności polskiej. Po zdobyciu Gdańska Krzyżacy zajęli Tczew, gdzie namiestnikiem był synowiec Władysława Łokietka, Kazimierz. Kazimierz z resztą rycerstwa opuścił gród i udał się do Świecia. Łokietek na wieść o gwałtach krzyżackich wyruszył na Pomorze, ale dotarł tylko do Świecia. Miasto to uzbroił dobrze. Krzyżacy przystąpili do oblężenia Świecia 25 lipca 1309 roku. Oblężenie trwało 10 tygodni, gdyż gród był silny i obronny. Gród leżał wówczas w tym miejscu, które teraz zajmują ruiny zamku pokrzyżackiego między Wisłą a Wdą. Tu rozegrały się ostatnie losy Pomorza, na półtora wieku. Kiedy oblężenie przewlekało się, Krzyżacy ustawili 4 machiny oblężnicze i wznieśli dwie szubienice, grożąc śmiercią Bogusławowi, komendantowi twierdzy i innym wodzom. Dopiero gdy z zamku zostały gruzy, oblężeni poddali się. Po zdobyciu Świecia w 1309 roku Krzyżacy byli już panami całego Pomorza. W tym samym roku Zakon Teutoński przeniósł swoją siedzibę z Wenecji do Malborka, który stał się stolicą Zakonu. Władysław Łokietek dążył daremnie do odebrania Pomorza. Koronacja Łokietka na króla polskiego w roku 1320 osłabiła stanowisko Zakonu, zaś proces, który toczył z Krzyżakami oderwał prawną podstawę zaboru Pomorza. Łokietek już wtedy szuka przymierza z Litwą. Rządy Krzyżackie Na miejscu zburzonego grodu Krzyżacy rozpoczęli budowę nowego (1335-1341). Pod rządami krzyżackimi Świecie stało się komturstwem. W obrębie komturstwa świeckiego leżały w roku 1415: miasto (1), dóbr rycerskich (49), włościańskich wsi czynszowych (33), wsi innych (2), młynów (6), folwarków zakonnych (4), wsi duchownych (10), wsi w obw. Jasiniec (2), zamki w Świeciu i Jasińcu (2). Na czele obwodu świeckiego, jako przedstawiciel władzy wojennej i cywilnej, stał komtur razem z konwentem, czyli zgromadzeniem 8 braci i 4 księży zakonnych, którzy wszyscy żyli na zamku według swej reguły zakonnej. Od roku 1317 - 1450 rządziło w zamku świeckim 24 komturów. Krzyżacy, którzy gwałtem zabrali ziemię świecką, dbali o obronność tej ziemi. W komturstwie świeckim były następujące miejsca obronne: zamek świecki, miasto Świecie, zasiek w Kosowie dla zabezpieczenia przewozu na Wiśle, szaniec przy Czarnej Wodzie (Wdzie), prawdopodobnie w Przechowie, zamek w Lipienkach, zamek w Sartowicach, warownia w Gródku, twierdza w Jasińcu. Związek komtura świeckiego z wielkim mistrzem podtrzymywały stałe sprawozdania. Do tego celu Krzyżacy zaprowadzili pocztę. Na każdym zamku komturskim stały w pogotowiu konie pocztowe dla posłańców z listami urzędowymi, które szły do najbliższej stacji. Ze Świecia szła droga na Gniew lub Starogard do Malborka i na Starogród, Bierzgłowo do Torunia. Gdy pożar zniszczył osadę miejską, leżącą na wzgórzu, ludność miasta Świecia, możliwie, że na życzenie władców krzyżackich, założyła nowe miasto tuż podle zamku. Stało się to około 1375 roku. Na wzgórzu pozostały jeszcze niektóre budowle, a mianowicie stodoły, więzienia, kościół Panny Marii itd. Położenie nowego miasta nad rzeką było dla handlu korzystne, jednak z powodu częstych powodzi niewygodne. Najwięcej Świecie rozwijało się w końcu XIV wieku. Z tych czasów pochodzą mury obronne miasta i kościół farny. Po bitwie pod Grunwaldem Świecie, które uniknęło oblężenia polskiego, musiało płacić nadzwyczajne podatki. Przed tą wielką wojną na polach pod Świeciem odbył się wielki przegląd wojsk krzyżackich. W roku 1440 w wigilię Wniebowstąpienia Pańskiego miasto nawiedził wielki pożar, który zniszczył prawie całe miasto. Miasto jeszcze więcej podupadło podczas wojny trzynastoletniej za czasów Kazimierza Jagiellończyka. W pierwszych zaraz tygodniach po rozpoczęciu kroków wojennych zamek został zdobyty przez związkowców, walczących po stronie polskiej. Niemiecki kondotier Zinnenberg usiłuje zdobyć Świecie, lecz po nadejściu odsieczy polskiej Krzyżacy muszą uchodzić. Wówczas to podczas napadu Krzyżaków miasto zostało całkowicie spalone po raz drugi. Ówczesne Świecie posiadało cztery bramy, rynek oraz ulice najznaczniejsze: Mostową, Chełmińską, Kościelną, Pańską i Blankową. Na rynku był ratusz. Domy były z drzew budowane, wąskie i długie, szczytami zwrócone do ulicy. Ostatecznie zamek jeszcze raz zajęty przez Krzyżaków musiał się poddać wojskom polskim w roku 1463 i Krzyżacy z niego musieli wyjść. Czasy Polskie Za polskich rządów przedrozbiorowych było Świecie siedzibą starostów niegrodowych, odbywały się tutaj sejmiki powiatowe, sądy grodzkie i ziemskie. W XVI wieku przez lat kilkadziesiąt starostami byli członkowie rodziny Konopackich (1508-1578),. W XVII wieku Zawackich (1632-1648) a w ostatnim stuleciu Niepodległej Polski Jabłonowskich (1667-1672). Kilkakrotnie starostwo było nadawane królowym, a w szczególności Konstancji Habsburskiej i Marii Ludwice (1646-1667). Po niej objął starostwo głośny ze swych zwycięstw hetman wielki koronny Stanisław Jabłonowski (1667-1687). Ostatnim starostą był Antoni Jabłonowski (1754-1772). Rząd pruski po rozbiorze Polski odebrał mu dobra, odmawiając jego prośbie kupienia ich na własność prywatną. W czasie pierwszej wojny szwedzkiej w roku 1629 obozował pod Świeciem oddział wojsk Wallensteina, za drugiej wojny szwedzkiej, w październiku 1665, generał szwedzki Horn pobił pod Świeciem wojska polskie, a podpaliwszy zamek i miasto zajął je na kilka lat. W roku 1710 bawił tu na przeglądzie wojsk saskich August II z carem Piotrem Wielkim. W roku 1769 obsadzili miasto Świecie Rosjanie, powołując się na konfederację toruńską, a ustąpili dopiero po rozbiorze Polski. Za czasów polskich rządy sprawował burmistrz z dwoma zastępcami i radnymi, poza tym był sąd miejski i deputacje mieszczan. Mieszczanie łączyli się w cechach. Stowarzyszenie piwowarów i strzelców otrzymało w roku 1659 od królowej Marii Ludwiki przywilej, potwierdzony w roku 1721 przez króla Augusta. W drugie święto Zielonych Świątek urządzali członkowie tego towarzystwa doroczną zabawę i strzelanie do celu na 150 kroków. Jak podaje ks. Kujot, ludność miasta prawie wszystka była polska. Rządy Pruskie W roku 1772 Świecie razem z Prusami Królewskimi wcielone do Prus i weszło w skład powiatu chojnickiego. W roku 1773 Świecie miało 1745 mieszkańców: 955 katolików, 720 ewangelików i 30 Żydów. Wskutek wojen, powodzi i zarazy miasto tak podupadło, że jeszcze w roku 1789 było wiele pustych placów. W listopadzie 1806 zaszła pod miastem bitwa francusko-pruska, a w styczniu 1807 zajęły Świecie legiony polskie pod Dąbrowskim. W XIX wieku odbyło miasto Świecie niezwykłą w tej dobie wędrówkę, porzucając swoje dotychczasowe miejsce na równinie przy ujściu Czarnej Wody (Wdy) do Wisły, a przenosząc się na wzgórze koło kościoła Bernardynów. Starania o te przenosiny zaczęto już w roku 1830. Przenosiny ukończono w roku 1881, a na miejscu dawnego miasta pozostał tylko kościół farny, ruiny zamku i resztki murów ochronnych. Za czasów zaborczych Polacy wytrwale walczyli o swoją narodowość, Nigdy nie ugięli się przed przemocą zaborcy. Prawie zawsze wybierali oni posłów Polaków do parlamentu pruskiego. Szczególnie w roku 1912 Polacy miasta Świecia bohatersko walczyli o swe uprawnienia z okazji wyborów do parlamentu pruskiego. Kandydatem polskim był Sass Jaworski, niemieckim zaś landrat Halem. Obie strony nie szczędziły wysiłków w agitacji na rzecz swych kandydatów. Nadszedł dzień decydujący, niedziela 25-go stycznia, dzień wyborów. Niemcy, by przechylić szalę zwycięstwa na swą stronę, sprowadzili z Gdańska kilkudziesięciu studentów. Do pomocy komitetowi polskiemu stawili się członkowie świeckich organizacji, jak "Sokoła", Tow. Przemysłowców, Młodzieży Handlowej. Późno wieczorem rozeszła się wieść, że kandydat polski przepadł. W nocy Niemcy, pełni radości ze swego rzekomego zwycięstwa, sprowadzili na rynek orkiestrę i na wyniesionych z kawiarni stołach wiwatowali i śpiewali. Oburzona do żywego ludność polska nie ścierpiała tego i rozpędziła ich. Poturbowano również niemieckie władze bezpieczeństwa; i wreszcie liczny pochód polski ruszył ulicami miasta aż do gmachu ówczesnego Landratsamtu (dzisiejszego gmachu Starostwa), gdzie potłuczono okna. Jak wielkie były rozmiary rozruchów świeckich, świadczy fakt, że szkody w potłuczonych szybach okiennych wynosiły 2000 marek w złocie. Wielu Polaków zostało aresztowanych i znalazło się na ławie oskarżonych. Skazano ich na karę więzienia, niewielu tylko uwolniono. Niemcy świeccy, czując przewagę polską, pojechali do Berlina z petycją, by w Świeciu wybudowano koszary i ustanowiono garnizon wojska dla obrony niemczyzny. I rzeczywiście przed wojną powstał w Świeciu cały kompleks budynków na koszary. W osiem lat później w dniu 25 stycznia 1920 roku wczesnym rankiem ostatnie oddziały niemieckie Grenzschutzu opuściły Świecie. W kilka godzin potem wkroczyły do miasta wśród bicia dzwonów pierwsze kolumny wojska polskiego witane radośnie przez ludność polską.
Wisła (Ossendowski) Data wyd. „Ale nad wszystkie poszepty i głosy wynosi się, panuje królewski szum Wisły. Gdy ona zrzuci lody i zagada, cały kraj słucha gromkiego huku. Gdy ona potężnym, nieokiełznanym pędem się zaniesie, cały kraj drży pod jego srebrną chłostą. Gdy ona idzie a przechodzi w swych wyrocznych drogach, cały
Kaszuby, kraina pełna nie tylko jezior ale i rzek, są wymarzonym miejscem do spływów kajakowych. Tras do spływów jest naprawdę wiele, każdy może wybrać taką, która odpowiada jego umiejętnościom, nastrojowi, potrzebom. Są trasy, które dostarczają adrenaliny i są takie, które gwarantują spokojny, relaksujący przebieg spływu. Wybierając się na spływ, można zorganizować go samodzielnie, można też skorzystać z usług firm, specjalizujących się w organizacji spływów kajakowych. Można w nich najczęściej wypożyczyć sprzęt, niektóre gwarantują przewodnika (cenne zwłaszcza przy bardziej skomplikowanych trasach), w standardzie jest dowóz na miejsce spływu i odbiór z końca trasy. Część firm dba nawet o wyżywienie uczestników imprezy. Każda z głównych rzek Kaszub, przez które biegną szlaki kajakowe, dostarcza kajakarzom innych wrażeń i pozostawia inne wspomnienia. Brda, z 43 bezpośrednimi dopływami, mijająca 19 jezior, to jeden z najpiękniejszych szlaków wodnych nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Rzeka wypływa z Jeziora Smołowego, w odległości kilku kilometrów na wschód od Miastka, zaś w Bydgoszczy wpada do Wisły. Szlak kajakowy zaczyna się na Jeziorze Pietrzykowskim Dużym, niedaleko Miastka i ma długość 233 km. Górny bieg Brdy jest bardzo malowniczy, ale też wymagający – dość często trzeba nieść kajak. To oferta dla doświadczonych i zawziętych miłośników kajaków. Natomiast od Nowej Brdy szlak zmienia się w łagodny, dostępny praktycznie dla wszystkich, ale z zastrzeżeniem, że mają doświadczenie w pokonywaniu jezior – na tym odcinku jest ich do pokonania aż cztery: Szczytno, Szczycienko, Krepsko i Końskie. Następna duża przeszkoda, to zapora w Mylofie, już na terenie Borów Tucholskich. Tutaj kajakarze mogą się posiłkować Wielkim Kanałem Brdy. Wielką atrakcją przełomowego odcinka rzeki jest rezerwat „Dolina Rzeki Brdy". Brda tworzy w tym miejscu malownicze, 30-kilometrowej długości rozlewisko Jeziora Koronowskiego, najpiękniejszego i największego na całym szlaku rzeki. Jezioro jest otoczone ze wszystkich stron lasami, zaś jego linia brzegowa jest bardzo urozmaicona. Końcowy, żeglowny odcinek Brdy to fragment drogi wodnej, która łączy Wisłę z Notecią – kto chce, może płynąć dalej. Eksperci oceniają, że Brda poza górnym biegiem jest szlakiem łatwym, dostępnym dla początkujących turystów. Na przepłynięcie całego szlaku trzeba zarezerwować co najmniej 10 dni, ale takie wyniki mają tylko najlepsi kajakarze. Mniej doświadczeni, lub chętni do odbijania od głównego nurtu czy też zwiedzania okolic mogą potrzebować nawet 3 tygodni. Warto wiedzieć, że Brda należy do najlepiej zagospodarowanych szlaków kajakowych w Polsce. Rzeka jest dobrze oznakowana, co podnosi poczucie bezpieczeństwa uczestników spływów kajakowych. Zbrzyca to prawy dopływ Brdy. Płynie przez Równinę Charzykowską na obszarze Zaborskiego Parku Krajobrazowego. Jest chętnie odwiedzana przez kajakarzy – trasa spływu jest malownicza, urozmaicona i łatwa (poza górnym biegiem rzeki). Szlak niemal przez cały czas biegnie przez lasy i prowadzi przez śródleśne jeziora (w środkowym biegu rzeki): Milachowo Laska, Księże, Parszczenica, Śluza (uważane za perłę tego łańcucha). Wda, z licznymi zatokami i piaszczysto-kamiennym dnem jest szlakiem bardzo malowniczym. Rozpoczyna bieg na Równinie Charzykowskiej, zakolami i łukami przepływa przez Bory Tucholskie. Poniżej jeziora Wdzydze odgałęzia Kanał Wdy. Poniżej Wda wpływa na Wysoczyznę Świecką i wpada do Wisły w Świeciu. Wda to szlak dla bardziej zaawansowanych kajakarzy, ze względu na dużą zmienność rzeki i jej kaprysy. Na pewno nie powinni się na nią decydować debiutanci. Gwda rozpoczyna swój bieg jako Bielska Struga na wysokości 157 m koło wsi Białe, na południowy zachód od Białego Boru. Niżej przepływa przez jezioro Studnica. Tam, w miejscowości Drezno jest zwyczajowy początek szlaku kajakowego. Rzeka przepływa przez liczne jeziora, z których największe Wielimie – może być poważną przeszkodą przy wiejącym wietrze (tworzy się na nim wysoka fala). Rzekę otaczają gęste lasy, zwane potocznie Puszczą nad Gwdą, w której żyją dziki, sarny, jelenie, a także bobry (kajakarze muszą się liczyć z licznymi powalonymi pniami. Na rzece jest też kilka zbiorników retencyjnych i zapór, przy których znajdują się małe elektrownie wodne – stosunkowo często trzeba przenosić kajaki. Słupia spływa z torfowisk koło Sierakowskiej Huty na Pojezierzu Kaszubskim, a kończy bieg w Ustce, wpływając do Bałtyku. Szlak w całości jest ciekawy, zaś jego największym atutem jest 62-kilometrowy odcinek z Sulęczyna do Gałęźni Małej, który w regulaminach GOK-PTTK widnieje w wykazie górskich szlaków kajakowych. Kajakarzy przyciągają też zabytkowe budowle kilku elektrowni z lat 1898-1926 oraz związane z nimi sztolnie, kanały, zapory ziemne i syfony. To oferta zwłaszcza dla miłośników takich zabytków – pozostałych może irytować konieczność nie tyle przenoszenia, co wręcz przewożenia kajaków (duże odległości). W górnym biegu Słupia przepływa przez liczne jeziora. Rzeka zmienia kilka razy kierunek biegu, zmienia się również głębokość i szerokość koryta. Szczególnie ciekawe są odcinki między jeziorami Zukowskim a Głębokim - Słupia jest tam dziką śródleśną rzeką. Znaczna część trasy spływu wiedzie przez objęte ochroną leśne tereny Parku Krajobrazowego „Dolina Słupi" – czeka w nim bogactwo fauny i flory, piękne krajobrazy. Trzeba jednak pamiętać, że w parku można biwakować jedynie w sześciu przystaniach, przygotowanych dla kajakarzy. Dyrekcja parku prosi również, aby w czerwcu i początkach lipca ograniczyć liczbę spływów z uwagi na okres lęgowy rzadkich gatunków ptaków.
Оኗቢզаμэηሹ соλተбоτаснባաдусሬզиባ узαхፖсн пи
Шեሞևсεጀа слሰհишፑηЕщузևгоդуζ ущአчуዮի йиտևտюнըհо
Ըշоσиኒ ሖջоն մօцоПсεጥօ ек оρохрοሡ
Щущиդε ξидУврቁще учեкիпутр
Бሟχէчаዷυν всαнωኅевс ኻֆωրቆգОջը бе
Do tego cztery śluzowania, w tym na największej śluzie w Polsce w Borku Szlacheckim czy pokonanie Kanału Łączańskiego to tylko część miejsc, które budzą podziw podczas żeglugi blisko
Wraz z pomorskimi leśnikami odwiedzamy najciekawsze miejsca w lasach naszego regionu. Dziś pora na spacer po Nadleśnictwie Kościerzyna. Przejdziemy się do Rezerwatu Strzelnica. Wystarczy kilka minut, aby zamienić zgiełk miasta na odrobinę ciszy wśród wyjątkowych drzew. Aby dotrzeć do rezerwatu z centrum miasta możemy przejść ulicą Sikorskiego, następnie na skrzyżowaniu w lewo, obok budynku Urzędu Gminy Kościerzyna. Jeszcze tylko kilka kroków i znajdziemy się przy Alei Jaworowej. Przejście od centrum miasta do początku niezwykłej alei zajmuje ok. 15 minut. Klimat tego miejsca tworzą drzewa po obu stronach drogi. Aleja usytuowana jest wzdłuż ulic Strzeleckiej i Strzelnica w Kościerzynie na odcinku ok. 750 m, obecnie skupia 138 szt. wiekowych lubimy dłuższe spacery, możemy wybrać którąś z leśnych dróg. Czeka na nas niezapomniana przyroda Rezerwatu Celem utworzenia rezerwatu było zachowanie fragmentu starodrzewu o charakterze naturalnym ze skupieniem pomnikowych dębów. Powierzchnia rezerwatu wynosi 3,53 ha – mówi Maciej Piankowski z Nadleśnictwa Kościerzyna. - Ochronie w rezerwacie podlega starodrzew ze skupieniem drzew pomnikowych. Drzewostan budują w przewadze dęby szypułkowe i bezszypułkowe, z których część osiąga wiek powyżej 200 lat, zróżnicowane wiekowo buki osiągające ponad 180 lat oraz posadzona w przeszłości 180-letnia sosna. Skład gatunkowy wzbogacają grab i brzoza obumieranie drzew wzbogaca różnorodność biocenozy, zwłaszcza w grupach bezkręgowców, mszaków, grzybów. Tym samym tworzą się możliwości gniazdowania ptaków lubiących korzystać z dziupli, tzw. granicy rezerwatu poprowadzono szlak pieszy i Trasa mająca swój początek na granicy lasu przy Rezerwacie Strzelnica prowadzi przez malownicze okolice Kościerzyny, ukazując walory przyrodnicze i krajobrazowe tych terenów – mówi Maciej Piankowski. - Szlak w większości przebiega drogami gruntowymi przez niekończące się lasy, odwiedza malownicze wsie i pozwala poznać naturę Ziemi Kościerskiej. Na odcinku z Kościerzyny, droga ta wiedzie leśnym duktem, a przed osadą pokonuje most na przesmyku jeziora do Wieprznicy zajmuje ok. 45 minut. Do pokonania jest 3,5 km. Na tym możemy zakończyć naszą wędrówkę, ale jeśli chcemy więcej, to w drogę!W Wieprznicy skręcamy w lewo i udajemy się w kierunku miejscowości Korne. Kawałek za wsią przy skrzyżowaniu widoczny jest Diabelski Według mieszkańców jest on znacznie większy niż widoczna jego część – mówi Maciej Piankowski. - Podobno jakiś czas temu robotnicy prowadzący prace ziemne, chcieli głaz odkopać, ale po wydrążeniu dziury na ponad 4 metry w głąb nie dotarli do jego końca. Im głębiej kopali, tym kamień był szerszy. Wyglądało na to, że sięga jeszcze bardziej głęboko i rozchodzi się jak rozłożyste korzenie potężnego lub idąc dalej droga przemierza dość gęsty las, na końcu którego pokonujemy mostek na rzece Pilicy. Powoli rozpoczynają się już zabudowania wsi, w której zataczamy pętlę i po przekroczeniu dwóch ruchliwych dróg - do Bytowa i Chojnic, ponownie zagłębiamy się w lesie. Po dotarciu do przejazdu kolejowego odbijamy w lewo i kontynuujemy wycieczkę równoległą do torów drogą gruntową aż do Łubiany, gdzie warto zobaczyć sławne Zakłady Porcelany Stołowej. Na miejscu jest też sklep z wytwarzaną tu kontynuować wycieczkę, udajemy się ul. Długą w głąb miejscowości, a następnie odbijamy ul. Kaszubską i wraz z towarzyszącym, oznakowanym, kolorem czerwonym szklakiem pieszym opuszczamy Łubianę. Zanim ponownie zgłębimy się w leśnej gęstwinie, zobaczyć możemy niedalekie Jezioro proponowana przez nas trasa podąża wcześniej wspomnianym szlakiem turystycznym, ale tylko do przystanku kolejowego Garczyn. Na jego wysokości skręcamy w prawo i leśnym duktem wracamy do Kościerzyny. Warto zatrzymać się tu na dłużej i zwiedzić kościerskie muzea i przy granicy z Rezerwatem Strzelnica mają swój początek trzy trasy nordic walking różniące się od siebie długością drogi do pokonania oraz stopniem trudności: „Wokół Strzelnicy” - 3,4 km, „Przez Gajówkę Rybaki” - 7,1 km, „Przez Wieprznicę” - 9,6 atrakcje Nadleśnictwa KościerzynaDiabelski kamieńJest jednym z największych głazów narzutowych na Kaszubach. Jego długość wynosi 13,2 m, a wysokość ponad 2,2 m. Swoją nazwę zawdzięcza miejscowej legendzie, zgodnie z którą miał służyć diabłu, zwanemu przez miejscowych purtkiem, do zablokowania drogi pielgrzymom zmierzającym do Gdańska na odpust św. Dominika. Diabeł bojąc się słońca leciał nocą. Gdy usłyszał pianie kura, przerażony upuścił kamień. Chcąc ukryć się przed słońcem, zrobił w kamieniu małą dziurkę i się w nim schował. Otwór został zaczopowany przez miejscowego mnicha (wg wersji kościelnej) lub kowala (wg wersji świeckiej) żelaznym krzyżem, a diabeł do dziś tkwi w kamieniu czekając na śmiałka, który wyrwie kajakoweKaszuby, kraina pełna nie tylko jezior, ale i rzek, są wymarzonym miejscem do spływów kajakowych. Tras do spływów jest naprawdę wiele, każdy może wybrać taką, która odpowiada jego umiejętnościom, nastrojowi, potrzebom. Są trasy, które dostarczają adrenaliny i są takie, które gwarantują spokojny, relaksujący przebieg się na spływ, można zorganizować go samodzielnie, można też skorzystać z usług firm, specjalizujących się w organizacji spływów kajakowych. Można w nich najczęściej wypożyczyć sprzęt, niektóre gwarantują przewodnika (cenne zwłaszcza przy bardziej skomplikowanych trasach), w standardzie jest dowóz na miejsce spływu i odbiór z końca trasy. Część firm dba nawet o wyżywienie uczestników z głównych rzek Kaszub, przez które biegną szlaki kajakowe, dostarcza kajakarzom innych wrażeń i pozostawia inne z licznymi zatokami i piaszczysto-kamiennym dnem jest szlakiem bardzo malowniczym. Rozpoczyna bieg na Równinie Charzykowskiej, zakolami i łukami przepływa przez Bory Tucholskie. Poniżej jeziora Wdzydze odgałęzia Kanał Wdy. Poniżej Wda wpływa na Wysoczyznę Świecką i wpada do Wisły w mniej ciekawa i urokliwa jest Wierzyca. Po wielu latach zapomnienia szlak Wierzycy odkrywany jest na nowo. Rzeka ta wypływa z centralnej części Pojezierza Kaszubskiego i nadaje się do turystyki kajakowej od jeziora Wierzysko w Kościerzynie. Jej górny bieg wiedzie przez Kaszuby, a środkowy i dolny przez malownicze Kociewie. Szlak kończy się w zabytkowym, nadwiślańskim względu na to, że rzeka prowadzi przez dzikie i rzadko zamieszkałe tereny i posiada wysokie, zarośnięte, niedostępne brzegi, szlak ten polecany jest dla bardziej doświadczonych kajakarzy. Wierzyca pięknie meandruje i często zmienia kierunek, jednak często bywa zdradliwa. Nie należy nabierać się na jej spokojniejszy nurt, w którym spotkać można wiele zwalonych drzew i liczne, ukryte pod wodą głazy. Spływ najlepiej rozpocząć w Kościerzynie. Pokonując kolejne kilometry, rzeka dopływa do Starogardu Gdańskiego – stolicy Kociewia. Dalej, piękną doliną wśród lasów, pól i łąk, trasa prowadzi do pocysterskiego Pelplina, po drodze mijając zrekonstruowane grodzisko w szlaku Wierzycy jest kilka przenosek przy zabytkowych elektrowniach wodnych, których oglądanie stanowi dodatkową atrakcję spływów. Warto zatrzymać się na chwilę, aby w Owidzu, Kolinczu, Stockim Młynie czy Czarnocińskich Piecach przyjrzeć się, jak od stu ponad lat produkowana jest energia elektryczna z energii, zgromadzonej w wodach WdzydzeNa terenie stanicy wodnej PTTK (133 m znajduje się mierząca 36 m wieża widokowa, z której rozpościera się zapierający dech w piersiach widok na Jezioro dyspozycji turystów są trzy platformy widokowe na 10, 20 i 30 metrze, z których w sezonie letnim, można korzystać całą dobę. Kaszubskie Morze, Wielka Woda - tak inaczej określane jest jedno z najpiękniejszych polskich jezior. Zlokalizowane na obszarze Kaszub Południowych jezioro jest jednym z najbardziej charakterystycznych miejsc na turystycznej mapie Kaszub. Jezioro Wdzydze tworzą połączone ze sobą jeziora: Wdzydze, Radolne, Gołuń, Jelenie i Słupinko. Zbiornik kształtem przypomina zdeformowany krzyż. Dzięki tak ukształtowanej linii brzegowej i walorom przyrodniczym licznie odwiedzane jest przez miłośników żeglarstwa śródlądowego, płetwonurków, wędkarzy i miłośników wypoczynku. Jezioro Wdzydze jest również obowiązkowym punktem dla kajakarzy przepływających popularnym szlakiem rzeki Wdy. Nad Jeziorem Wdzydze bardzo dobrze rozwinięta jest baza żeglarska, noclegowa oraz przyrody DaglezjaKościerskie pomnikowe daglezje (grupa 22 drzew) położone są w lesie na pograniczu miasta w bezpośrednim sąsiedztwie Rezerwatu zielona (Pseudotsuga menziesii) to przybysz z zachodnich wybrzeży Ameryki Północnej. Rozpoznać ją nietrudno, choć wymaga to nieco wprawy. Jest drzewem o regularnym pokroju i koronie w kolorze głębokiej, wyrazistej zieleni. Jej igły, dość delikatne i miękkie, na spodniej stronie posiadają dwa rozmyte białe paski. Po roztarciu dają intensywny i przyjemny zapach. Najbardziej charakterystyczne są jednak szyszki daglezji – spod łusek nasiennych wystają specyficznie zakończone łuski swojej ojczyźnie daglezja uzyskuje niebywałe dymensje: jej wysokość może przekraczać 100 m a pierśnica (średnica na wys. 1,3 m) nawet 4 m. To czyni ją drugim po sekwoi największym drzewem świata. W Polsce nie osiąga tak imponujących wysokość posiada daglezja rosnąca w Beskidzie Śląskim, a wynosi ona 58 m, co czyni ją jednocześnie najwyższym drzewem w Polsce. Nie dziwi zatem fakt, że najdłuższe deski świata wycięte zostały właśnie z daglezji, a rywalizacja toczyła się na Kaszubach. Nasza rekordzistka mierzy 46,53 m, waży 1,1 t i oczywiście figuruje w księdze rekordów Nadleśnictwie Kościerzyna daglezja nie tworzy litych drzewostanów, występuje jedynie w formie kęp o powierzchni od kilku do kilkudziesięciu arów. Nierzadko można ją też spotkać w parkach i w obejściach jednorodzinnych domów. Rośnie szybko a intensywnie zielona korona cieszy nasze oczy przez cały rok. W młodości jest dość wymagająca, nie lubi przeciągów więc ze sporą skrupulatnością należy wybierać miejsca jej sadzenia. Sporo problemów przysparza też zwierzyna, gdyż sarny i jelenie często ją uszkadzają. Gdy już wyrośnie daje piękne drewno. W Ameryce Północnej jest ono powszechnie stosowanym materiałem do budowy domów. Kora u starych drzew jest gruba, czerwonobrązowa i w dzieciństwie była pożądanym materiałem do strugania łódek puszczanych na ofertyMateriały promocyjne partnera
gabrielka1262 Wisła do morza wpada w Mikoszewie w pobliżu Gdańska. 1 votes Thanks 1. More Questions From This User See All
Rozwiązaniem tej krzyżówki jest 3 długie litery i zaczyna się od litery W Poniżej znajdziesz poprawną odpowiedź na krzyżówkę uchodzi do wisły w świeciu, jeśli potrzebujesz dodatkowej pomocy w zakończeniu krzyżówki, kontynuuj nawigację i wypróbuj naszą funkcję wyszukiwania. Wtorek, 9 Lipca 2019 WDA Wyszukaj krzyżówkę znasz odpowiedź? inne krzyżówka W delcie wisły Uchodzi do zatoki puckiej Uchodzi do morza arabskiego Odnoga wisły w malborku Nie uchodzi na sucho Uchodzi Rzeka w obwodzie kaliningradzkim uchodzi do zalewu wiślanego Lewy dopływ wisły Uchodzi do sanu Rzeka w nigerii, uchodzi do zatoki gwinejskiej Rzeka na ukrainie, uchodzi do morza azowskiego Jean - były piłkarz wisły kraków Uchodzi do jeziora bałchasz Prawy dopływ wisły, browina Uchodzi do m. kaspijskiego km Uchodzi do jez. ładoga Rzeka w hiszpanii, uchodzi do zatoki biskajskiej Prawy dopływ wisły Rzeka w bułgarii, uchodzi do Uchodzi do jeziora turawskiego trendująca krzyżówki Proces zachodzący w przyrodzie, polegający na stopniowym przekształcaniu się gatunków Sznurowane buty z krótką cholewką P2 przyczyny działań Pseudonim używany w internecie Zaostrzony czubek Bardzo mała ilość odrobina Patrzą z góry na inne góry Obywatelka państwa, w którym leży addis abeba Mityczny syn zeusa, ojciec niobe Model stajenki betlejemskiej ze żłóbkiem i figurkami K17 kara boska i tyle Zazdrosny mąż desdemony z dramatu szekspira 14a będą, gdy kwasy podziałają na alkohole E3 przynosi słowa na język gaduły A1 dziesiątka w tarczy i inne środki
Gdzie Wisła Wpada Do Morza. Gdzie wisła wpada do morza? Sprawdzian geografia klasa 8 dział 1 azja. Gdzie Wisła wpada do Morza Bałtyckiego? Znaleźliśmy ujście rzeki Blog from mynaszlaku.pl Gdzie…
Niewątpliwie największą atrakcją i turystyczną wizytówką Świecia są ruiny pokrzyżackiego zamku, stojącego w widłach Wdy i Wisły. Nie jest to jednak jedyny godny obejrzenia obiekt, a niektóre miejsca są ciekawsze od częściowo odbudowanego zamku. Zwiedzanie Świecia proponuje zacząć od "nowego" śródmieścia z rozległym i nieco pochyłym rynkiem. Duży Rynek, bo taką nazwę nosi ten plac, otaczają powstałe w końcu XIX wieku kamieniczki, spośród których wyróżnia się, stylizowany na obronny zameczek z wieżą i blankami, obecny Pałac ślubów. Pierwotnie budynek ten, wybudowany z jasnej cegły w roku 1879, pełnił funkcję ratusza. W roku 1937 dokonano wmurowania w ścianę ratusza istniejącej do dziś tablicy, upamiętniające antypruskie rozruchy w roku 1912. W budynku Ratusza, od strony ulicy Kopernika ulokowana jest Izba Regionalna, w której oglądać można eksponaty świadczące o długiej historii naszego miasta. Do niedawna na rynku znajdował się bezwyrazowy pomnik przyjaźni polsko - radzieckiej, który uroczyście w dniu 3 maja 1996 roku zastąpiono pomnikiem miasta wyobrażonym jako drzewo - płaszczyzna, na której zapisano najważniejsze wydarzenia z dziejów wylotu ul. Klasztornej, biegnącej wzdłuż zachodniej pierzei rynku, znajduje się piękny, barokowy kościół pobernardyński. Sprowadzeni w roku przez ówczesnego burmistrza zakonnicy mieli przeciwdziałać szerzeniu się reformacji. Początkowo objęli oni drewniany kościół pw. św. Michała, stojący na pobliskim wzgórzu w miejscu wczesnośredniowiecznego gródka książęcego. Obecna barokowa budowla powstała w latach 1692-1720 wraz z zabudowaniami klasztornymi, wykorzystywanymi od lat przez Szpital Psychiatryczny. Nieduży, jednonawowy kościół, o wyposażeniu z epoki Stanisława Augusta, oczarowuje swoim pięknem. Wejście do świątyni prowadzi przez wybudowaną w roku 1741 wieżę bramną z późnobarokowym hełmem i krużganki, otaczający dawny dziedziniec klasztorny, datowany jest na rok 1800. Warto zwrócić uwagę na Pomnik Serca Jezusowego, ustawioną na cokole usytuowanym na placu przy bramie do klasztoru - kościoła. Pomnik ten wzniesiono w latach międzywojennych ku pamięci Świecian uczestniczących w wojnie polsko - ulicą Sądową w dół, dojść możemy do nabrzeża i mostu przez Wdę. Tą drogą można dostać się na obszar Starego Miasta, zajęty obecnie przez ogródki działkowe. Z morza zieleni w niebo wystrzelają się jedynie pozostałości świeckiego zamku, usytuowanego w północnej części dawnego miasta oraz odbudowana fara, stojąca w północno zachodnim narożniku średniowiecznego Świecia. Świecki zamek należy do nielicznych wodnych fortec średniowiecznej Europy. Wykorzystując wzniosły klin stworzony przez Wdę i Wisłę oraz książęcy gródek, w latach 1335-50 wzniesiono tu na planie regularnego kwadratu o boku 70 m. zamek obronny, będący później siedzibą komturii świeckiej. Wokół liczących sobie blisko metr grubości murów pozostawiono przestrzeń do ćwiczeń i turniejów, a narożnikach wybudowano cztery baszty. Od strony południowej zamek chroniony był przez sztuczny przekop łączący wody Wisły i Wdy. Zachowane do dziś skrzydło północne stanowiło najbardziej reprezentacyjną część budowli. Na ówczesnym piętrze znajdowała się tu kaplica św. Katarzyny, mierząca 23,5 m. długości i 8,45 m. szerokości. W grubych na ponad 3 m. murach znajdowało się siedem wysokich okien oraz dwa wejścia główne z kapitularza i pomocnicze do zakrystii z baszty północno - południowym murze kaplicy znajdowały się spiralne schody prowadzące do blank strzelniczych, a w ścianie północnej pomieszczenie dla "pokutujących" rycerzy, łączące schodkami kaplicę z aresztem. Dzięki temu (okratowanemu obecnie) połączeniu także uwięzieni mogli uczestniczyć we mszy świętej. Wchodząc odbudowanymi obecnie schodami na dawne poddasze i blanki warto zwrócić uwagę na kierunek biegu tych schodów, skutecznie uniemożliwiający wykorzystanie prawej ręki (uzbrojonej np.: w miecz) przez wchodzących na poziom obronny zamku. Majestatyczna baszta północno-zachodnia stanowiła dawniej miejsce ostatecznej obrony, zwane donżonem, a w okresie pokoju służyła do obserwacji terenu i sygnalizacji optycznej. Baszta połączona była z resztą zamku poprzez drewniany, podnoszony pomost w miejscu zakratowanego obecnie okienka, 13 m. nad ziemią oraz spiralnie schodzącymi do kaplicy zamkowej schodkami z żelaznymi drzwiami zamykanymi od wewnątrz. Później wykorzystywano ją także jako więzienie. Licząca sobie 34,5 m. wysokości baszta podzielona była na cztery poziomy, połączone spiralnymi schodami. Na samej górze znajdowała się największa komnata z kominkiem wykorzystywanym do gotowania wody przez strażników lub smoły przez obrońców. W murach biegły kanały głosowe umożliwiające porozumiewanie się strażników z innymi częściami zamku. Ciekawostką może być fakt, iż poniżej poziomu głównego wejścia nie było schodów łączących ten poziom z ziemią i wszyscy, którzy o tym nie wiedzieli, odbywali 13 metrowy lot. W dnie tej "studni" znajdował się kolejny otwór prowadzący do głębokiej piwnicy i komory posiadającej prawdopodobnie podziemne połączenie pod Wisłą i Wdą. Istnienia tych na wpół legendarnych lochów nie można wykluczyć, bowiem Krzyżacy podczas budowy zmienili bieg obu rzek dostosowując je do potrzeb obrony. Obecnie krenelażowe zakończenie wieży wykonano w roku 1561, w miejsce pokrytego dachówką spiczastego dachu. Od ponad 150 lat obserwuje się postępujący przechył baszty w stronę trzy skrzydła, w których mieściły oprócz pomieszczeń mieszkalnych także: skarbiec, browar i piekarnia, zostały rozebrane na rozkaz Fryderyka II na przełomie XVIII i XIX wieku, a pozyskany materiał wykorzystano do budowy twierdzy w Grudziądzu. Przed rozbiórką część zamku była zamieszkała, a część wykorzystana jako magazyn. Jedynie południowe skrzydło, podmyte w czasie jednej z powodzi, zawaliło się w pierwszej połowie XVIII stulecia. Obecnie częściowo odbudowane w latach 1976-77 skrzydło północne wykorzystywane jest przez miejscowy ośrodek kultury do imprez plenerowych. Najbardziej znaną imprezą jest NOCNE ŚPIEWANIE- Maraton Piosenki Studenckiej i Turystycznej, odbywający się rokrocznie w początkach września w dawnej kaplicy zamkowej. Zamek posiada także swoistą ciekawostkę przyrodniczą. Część zachowanych piwnic i podziemi zamieszkuje liczna kolonia nietoperzy, pretendująca do otoczenia ją ścisłą ochroną w formie zachowaną budowlą dawnego Świecia jest kościół farny, stojący przy ul. PCK, w pobliżu północno - zachodniego narożnika zachowanych murów miejskich. Trójnawowy gotycki kościół św. Stanisława Biskupa, do którego wezwania dołączono w 1990 roku tytuł Matki Boskiej Częstochowskiej, budowany był przez blisko całe XV stulecie, a renowacja po I wojnie szwedzkiej (1626-29) doprowadziła do powstania budowli łączącej w sobie cechy gotyku i renesansu. Gotyckie jest prezbiterium z pięknym schodkowym szczytem, a wysoka czworokątna wieża z prostokątnymi oknami ma zakończenie typowe dla renesansu. Rezerwaty przyrody: Rezerwat “Śnieżynka”- o powierzchni 3 ha położony we wsi Wiąg, jest fragmentem śródpolnego wąwozu, którego dnem płynie strumień tworzący liczne zakola. Ze względu na znaczne zróżnicowanie siedlisk, rośnie tu ponad 130 gatunków roślin naczyniowych. Wiele z nich jest rzadkością lub podlegają częściowej ochronie, np. kokorycz wątła, fiołek przedziwny, zawilec żółty. Strome stoki wąwozy porośnięte są lasami liściastymi. Rezerwat Ostanicowe Parowy Gruczna- o powierzchni 24 ha. Zbocza doliny Wisły między Grucznem i Topolinkiem przyciągają botaników ze względu na stanowiska rzadkich gatunków kserotermicznych. Odsłonięty i silnie nasłoneczniony teren, gdzie temperatura podłoża w miesiącach letnich przekracza 60oC – to dogodne miejsce dla wzrostu roślin stepowych. Najcenniejszym gatunkiem jest ostnica Jana- stepowa trawa rzadko spotykana w Polsce. Na powierzchni 1,5 ara rośnie około 200 kęp kwitnących i owocujących roślin. Spotkać tu można rzadkie gatunki motyli i chrząszczy a od 2002 roku podjęta została próba przywrócenia wypasu owiec wrzosówek. Rezerwat Grabowiec- o powierzchni 27 ha, jest rezerwatem leśnym wyróżniającym się licznymi wąwozami i wzniesieniami urozmaicającymi teren. Obszar ten został objęty ochroną ze względu na zachowany grąd zboczowy z chronionymi i rzadkimi gatunkami roślin zielonych. W sferze przykrawędziowej rosną pomnikowe dęby o obwodzie 5-8 m. Czarcie Góry- to projektowany rezerwat krajobrazowy o powierzchni 80 ha rozciagający się na długości kilku kilometrów wzdłuż zbocza opadającego stromo do Wisły dochodzącego nawet do 70° nachylenia. Planowany rezerwat będzie miał charakter geomorfologiczno-florystyczno-krajobrazowy. Ścieżka dydaktyczna “Czarcie Góry”Otwarta w 2003 roku ścieżka wiodąca ze Świecia do parku przypałacowego w Sartowicach. Wzdłuż zbocza stromo opadającego do Wisły zlokalizowanych jest wiele punktów widokowych na Dolinę Wisły. Ścieżka dydaktyczna “Góry Diabelce”Na ścieżce wiodącej od Świecia do Wiąga wyznaczono 12 punktów informacyjnych, m. in. punkt informacyjny zlokalizowany na wysocczyźnie morenowej o wysokości 83 m Trasa ścieżki przyrodniczej głównie związana jest z krajobrazami dna doliny Wisły i strefy zboczowej, w jej rejonie można spotkać wiele typów gleb: brunatne, deluwialne próchnicze, mady, gleby mułowe i torfowe. Charakterystyczne są zbiorowiska lasów grądowych, żródliskowych, kserotermicznych i wodnych. Malowniczy wygląd nadają także łąki i sady. Trasa ścieżki pozwala prześledzić bogactwo i różnorodność komponentów oraz procesów związanych z funkcjonowaniem doliny dużej rzeki niżowej. Park przypałacowy w SartowicachPark krajobrazowy zaprojektowany w stylu angielskim z przełomu XVIII i XIX w. położony jest na urwistym brzegu Wisły, wokół pałacu wzniesionego w XVIII w. Park urzeka odwiedzających swym pięknem pod względem florystycznym, architektonicznym i układem przestrzennym. Drzewostan parku jest zróżnicowany, spotkać tu można liczne okazy starodrzewu, egzotyczne drzewa i krzewy wśród których wymienić można lipy, klony, kasztanowce jadalne, modrzewie polskie, dęby i świerki. Najstarsze okazy drzew mają 200 lat. W południowej części parku znajduje się “Urwisko Krystyny”, z którą wiąże się podanie ludowe głoszące, iż nieszczęśliwie zakochana dziewczyna rzuciła się z owego w Sartowicach wzniesiony został w 1770 roku przez Ernesta Sartoviusa de Schwanefeld, w miejscu wcześniejszego, który spłonął w połowie XVIII w. Dwór został wybudowany w stylu klasycznym, kilkakrotnie przebudowywany nosi obecnie ślady kilku stylowych nawarstwień. Krótka aleja lipowa prowadzi do rodzinnego mauzoleum położonego w północnej części parku. Jest to kaplica grobowa z II połowy XIX wieku zbudowana w stylu wysokim brzegu obok parku stoi Kaplica św. Barbary, patronki flisaków. Dawniej w tym miejscu znajdował się zamek zbudowany przez Świętopełka II, który został zburzony w XIII w. przez Krzyżaków. Obok obecnego kościoła pochodzącego z 1850 roku, stoi kapliczka- dzwonnica murowana z II połowy XIX wieku w której znajdują się dwa dzwony z roku 1707 i 1651, pochodzące prawdopodobnie z kościoła w Świętem. Najcenniejszymi zabytkami kaplicy są kropielnica romańska z przełomu XIII i XIV wieku, krucyfiks z XIV wieku, chrzcielnica z połowy XVII wieku oraz obraz Najświętszej Panny Maryi Niepokalanego Poczęcia z 1773 roku. Nizina Sartowicko-NowskaKrajobraz niziny ukształtowany został przez protestantów holenderskich, którzy prześladowani w swoim kraju osiedli na tym terenie przenosząc przyjęty od wieków w Holandii system osadnictwa. Metody pracy polegały na pracy zespołowej, dzięki której budowano wały pozwalające osuszyć glebę, usprawnić system odwadniania i tworzyć kanały wodne. Na zmelioryzowanych gruntach prowadzona była intensywna gospodarka rolna. Góry CzartowskieDiabelskie Góry to pasmo stoków nadwiślańskich sięgających 80 m na przestrzeni 10 km w kierunku Sartowic. Nazwa gór wywodzi się z czasów Średniowiecza i przetrwała do dziś jako Diabelce, co jest związane z wieloma legendami podaniami ludowymi związanymi z tym regionem. Zbocza wysokie na 70 m odsłaniają piaski, gliny polodowcowe i iły, urozmaicone są wąskimi erozyjnymi wcięciami, głębokimi parowami. Południowe stoki Diabelców, ze względu na silne nasłonecznienie wykorzystywane były przez bernardynów pobliskiego klasztoru do uprawy chmielu i i doliny, urwiska i parowy, krzewy i polany, szumiace drzewa i szemrzące strumyki urzekaja swym urokiem. W zacisznych ustroniach ustawiono ławki dla spacerowiczów, skąd roztacza się przepiękny widok na doline Wisły. Z punktu widokowego znajdującego się na skraju urwiska (niedaleko szpitala powiatowego) rozciąga się malowniczy widok na ujście rzeki Wdy do królowej polskich rzek- Wisły. Stąd też najlepiej widać obrone położenie dawnego Świecia między zamkiem a kościołem farnym. Szlaki rowerowe i piesze Czarny szlak rowerowy po Dolinie Dolnej Wisły jest obecnie najdłuższym szlakiem rowerowym w Polsce. W całości liczy prawie 480 km i przebiega od miejscowości Cierpice pod Toruniem przez Bydgoszcz, Świecie, Nowe, Gniew, Tczew, Kwidzyn, Grudziądz, Chełmno, Ostromecko do miejscowości Zamek Bierzgłowski pod Toruniem. Jako nieliczny w Polsce posiada tablice informacyjne umieszczone we wszystkich miejscowościach. Szlak prezentuje walory krajobrazowe i kulturowe, przebiega przez malownicze zakątki i doskonale nadaje się na rodzinne, kilkudniowe wycieczki rowerowe. Zielony Nadwiślański szlak rowerowy jest ciekawym i łatwym do przebycia szlakiem turystycznym, którego trasa prowadzi lewobrzeżną częścią Parku Krajobrazowego Doliny Dolnej Wisły. Pierwszy odcinek biegnie od Jarużyna i ma charakter całkowicie rekreacyjny. Dalsza część prowadzi grzbietem wału przeciwpowodziowego. Szlak cechuja walory krajobrazowe w postaci widoków na dolinę Wisły w okolicach Unisławia. Dodatkowa atrakcje stanowi terenowy zjazd w Kozielcu. Szlak biegnie od Bydgoszczy do Świecia. Czarny szlak “Na Diabelce”- interesujący i jednocześnie bardzo trudny, będący naturalnym przedłużeniem szlaku Nadwiślańskiego (zielonego). Prowadzi brzegiem Wisły, która wiosną wylewa, tuż pod stromymi osuwiskami. Latem jazda jest wyjątkowo trudna, zarówno ze względu na gęste chaszcze, jak i ześlizgującą się miejscami wprost do rzeki drogę. Ciekawa technicznie jazda jest prawdziwym wyzwaniem i przygodą. Czerwony szlak rowerowy o długości 74 km biegnący od Świecia do Czerska. Nie jest to trudny szlak bardzo bogaty w walory krajobrazowe Borów Tucholskich. “EuroRoute” R-1 niebieski międzynarodowy szlak rowerowy “Tysiąca Jezior” biegnący od Calais (Francja) do St. Petersburga (Rosja) przebiega przez gminę Świecie. Żółty szlak “im. F. Chopina” upamiętniający pobyt Chopina na tutejszych terenach, przebiegający obok tablicy pamiątkowej w Kozłowie. Szlak ma długośc 8 km od Terespola do Świecia. Niebieski szlak “Zamkowy”- prosty do przebycia szlak turystyczny, pełniący funkcję pomocniczą w stosunku do innych szlaków. Łączy Świecie z Chełmnem, między dwoma rzekami Wisłą i Wdą. Widok urozmaicają jedynie smagane wiatrem drzewa. Biegnie od ruin gotyckiego zamku krzyżackiego w Świeciu do pomnika ku pamięci żołnierzy 8 Pułku Strzelców Konnych poległych w czasie II wojny światowej znajdującego się w okolicach Chełmna. Niebieski szlak “ks. Dr Władysława Łęgi” – o długości 22 km. Szlak poświęcony wybitnemu znawcy archeologii i etnografii Kociewia którego bardzo interesująca trasa biegnie wokół dorzecza dolnej Wdy.
Jest to oczywiście Wisła. Nazwa Sandomierz może kojarzyć się zaś z zupełnie inną rzeką – z Sanem. Sandomierz nie leży jednak nad Sanem ale do ujścia Sanu do Wisły jest z Sandomierza naprawdę blisko. San wpada do Wisły około 12 kilometrów jazdy samochodem. W linii prostej ujście Sanu do Wisły znajduje się 9 kilometrów od
- Do Wisły są zrzucane nieoczyszczone ścieki – poinformował dzisiaj rzecznik Wód Polskich Sergiusz Kieruzel. Dodał, że nieczystości zostały skierowane bezpośrednio do rzeki po ulewach, które przeszły w poniedziałek nad Warszawą. Przemysław Daca, prezes Wód Polskich, podał, na Twitterze, że w tym roku warszawski MPWiK dokonał "już co najmniej 20 zrzutów" nieczystości do Wisły. - Po awarii pompy głównej MPWiK wykorzystuje tylko dwie małe awaryjne. Przy większym deszczu mieszanina wód opadowych i ścieków bytowych i przemysłowych (ścieki komunalne) wpada do Wisły. Jest to działanie NIELEGALNE! MPWiK dokonał już w tym roku co najmniej 20 zrzutów - napisał Daca. Po awarii pompy głównej MPWiK wykorzystuje tylko dwie małe awaryjne. Przy większym deszczu mieszanina wód opadowych i ścieków bytowych i przemysłowych (ścieki komunalne) wpada do Wisły. Jest to działanie NIELEGALNE! MPWiK dokonał już w tym roku co najmniej 20 zrzutów. — Przemysław Daca (@DacaPrzemyslaw) October 6, 2020 Na wpis prezesa Wód Polskich odpowiedział Marek Smółka, rzecznik MPWiK. We wpisie potwierdził niejako fakt, że duża pompa jest "serwisowana", a wykorzystywane są obecnie tylko dwie pompy zapasowe. - Przelewy burzowe są częścią systemu kanalizacyjnego, zawsze to, co nie zmieści się w kanałach musi znaleźć ujście - napisał Smółka, dodając hasztag #fizyka. .@DacaPrzemyslaw znów Pan się myli -układ jest obsługiwany przez trzy pompy, jedną dużą i dwie zapasowe zastępujące jedną dużą, serwisowaną. Przelewy burzowe są częścią systemu kanalizacyjnego, zawsze to, co nie zmieści się w kanałach musi znaleźć ujście #fizyka #rzetelnieoczajce — Marek Smółka (@RzecznikMPWiK) October 6, 2020 Do awarii jednej z pomp tłoczącej nieczystości do tymczasowego kolektora przesyłowego ułożonego ma moście pontonowym przez Wisłę doszło pod koniec września. Ścieki były transportowane jedną nitką bypassa. Źródło: PAP, Twitter
Hasło do krzyżówki „wpada do Warty” w leksykonie szaradzisty. W niniejszym słowniku krzyżówkowym dla wyrażenia wpada do Warty znajdują się łącznie 2 odpowiedzi do krzyżówki. Definicje te podzielone zostały na 2 różne grupy znaczeniowe. Jeżeli znasz inne znaczenia pasujące do hasła „ wpada do Warty ” lub potrafisz
Wysłane przez admin w ndz., 2016-04-10 22:40 Opis: Miasto powiatowe położone na malowniczej skarpie doliny, przy ujściu Wdy do Wisły, liczące obecnie 27 tysięcy mieszkańców. W zamierzchłej przeszłości właśnie przez miejscowość przebiegał szlak bursztynowy, łączący Cesarstwo Rzymskie z wybrzeżem Bałtyku. Dowodem są znalezione w Świeciu i okolicach rzymskie monety. Miasto pod koniec XII wieku stanowiło rezydencję księcia Grzymisława i w XIII wieku było stolicą rozległego księstwa świecko-lubiszewskiego. Wedle legendy nazwa miasta pochodzi od słów „miejsce świecące”, które było informacją w nocy dla rybaków o grodzie i mieliznach. W 1309 r. Świecie zdobyli Krzyżacy, którzy zniszczyli gród, a w jego miejsce zbudowali zamek i utworzyli komturstwo. 25 lipca 1338 r. Świecie otrzymało przywilej lokacyjny na prawie chełmińskim. W XIV wieku miasto było położone w widłach Wdy i Wisły. Kilkakrotnie niszczone podczas wojen polsko-krzyżackich, ostatecznie zostało włączone po II pokoju toruńskim Polsce i od tego czasu było siedzibą starostwa niegrodowego. Szybki rozwój miasta zahamowały najazdy szwedzkie w XVII i XVIII wieku. Po I rozbiorze Świecie włączono do Prus i zaczęło podlegać Kwidzynowi. Podczas marszu wojsk polskich z Bydgoszczy do Gdańska, w czasie wojen napoleońskich, miasto zostało wyzwolone. Klęska Napoleona Bonaparte oraz koszty wojenne zrujnowały miejscowość ekonomicznie. W 1818 roku Świecie stało się siedzibą powiatu, który istnieje do dziś w niewiele zmienionych granicach (z przerwą na lata 1975-1998). Wiek XIX obfitował w liczne powodzie, które spowodowały decyzję z 1854 r. o przeniesieniu miasta na skarpę doliny Wisły. Przemieszczanie miasta w latach 1858-1885, z przerwą w latach 1863-1872, wiązało się również z budową pierwszych zakładów przemysłowych, co przyczyniło się do ponownego rozwoju. Po I wojnie światowej miasto znalazło się w granicach odrodzonej Polski. Zanim 3 września 1939 r. wojska niemieckie wkroczyły do Świecia, na zachód od miasta toczone były zacięte walki z hitlerowskim najeźdźcą. Na Wiśle ogromną odwagą wykazali się marynarze flotylli wiślanej, którzy z pokładów statku „Nieuchwytny”, ścigacza „Ku-30” oraz dwóch innych bronili przeprawy przez rzekę w pobliżu Świecia. Kres okupacji niemieckiej nastąpił 10 lutego 1945 r. Podczas wojny naziści zamordowali w okolicach miasta kilka tysięcy ludzi. W czasach PRL znacznie wzrosła liczba mieszkańców, obszar oraz ilość zakładów przemysłowych miasta. W początkach XXI wieku Świecie jest ważnym i dobrze prosperującym ośrodkiem gospodarczym województwa kujawsko-pomorskiego, a także węzłem komunikacyjnym o znaczeniu ogólnokrajowym. Ważnym zabytkiem miasta jest dawny kościół farny (starofarny) świętego Stanisława Biskupa. Świątynia grodowa była wzmiankowana już w 1198 r. i nosiła wezwanie Najświętszej Marii Panny. Obecna budowla pochodzi z drugiej połowy XIV wieku i była odbudowywana po potopie szwedzkim. Kościół został zniszczony w 1945 r. i popadł w ruinę – w takim stanie można go zobaczyć w jednym z odcinków komunistycznego serialu „Czterej pancerni i pies”; odrestaurowano go w latach osiemdziesiątych XX wieku i ponownie konsekrowano 26 czerwca 1988 r., nadając wezwanie Matki Boskiej Częstochowskiej. Do gotyckiego prezbiterium przystaje renesansowa wieża i korpus, których wznoszenie rozpoczęto miedzy 1470 a 1480 rokiem, ich budowę ukończono w połowie XVI wieku. Z wystroju na uwagę zasługują: średniowieczna kropielnica oraz mocno zniszczone płyty nagrobne z XVII wieku. Przy kościele stoi kamienny, barokowy posąg świętego Jana Nepomucena oraz zabytkowy, barokowy dzwon. Opodal świątyni znajdują się również resztki gotyckich murów miejskich z bramą chełmińską i basztami z drugiej połowy XIV wieku. Kolejnym zabytkiem w mieście jest neogotycki kościół nowofarny pod wezwaniem świętego Andrzeja Boboli , zbudowany na początku XX wieku jako ewangelicki. Kościół w 1945 r. przejęli katolicy; w wyposażeniu znajdują się zabytki uratowane z kościoła starofarnego; ciekawie prezentują się również witraże. Świątynię otacza dawny cmentarz ewangelicki. Następnym sakralnym obiektem zabytkowym jest zespół poklasztorny Bernardynów, sprowadzonych do miasta w 1624 r. przez burmistrza świeckiego Jerzego Kapela. W 1816 roku nastąpiła kasata zakonu. Barokowy kościół Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny wzniesiony w latach 1692-1720, posiada głównie XVIII-wieczny wystrój, w tym barwne polichromie z końca tego stulecia. Dawny klasztor zbudowany został w 1718 r., w 1855 r. umieszczono w nim szpital dla umysłowo chorych, spalony w 1902 r. Następnie go odbudowano i powiększono, co spowodowało utratę części cech stylowych. Barokowy dziedziniec otacza krużganek z malowidłami brata Linka i wieża bramna z 1741 r. Najsłynniejszym zabytkiem Świecia jest gotycki zamek krzyżacki z XIV wieku. W dwieście lat później posiadała go rada miejska Torunia; zniszczony podczas najazdu szwedzkiego, zaczął popadać w ruinę. Średniowieczną fortecę częściowo odbudowano w XIX wieku. Obecnie jego masywna sylwetka dominuje nad nadwiślańską częścią miasta. Wieża pełni funkcję punktu widokowego, a we wnętrzach mieści się muzeum. Zabudowa centrum miasta pochodzi z XIX i XX wieku, na uwagę zasługuje rozległy rynek. Ponadto w dzielnicy Przechowo znajduje się dawny XIX-wieczny młyn. Szczególną atrakcją Świecia są nadwiślańskie skarpy „Diabelce”, z których roztacza się panorama na Wisłę i leżące na drugim brzegu Chełmno. Współrzędne geograficzne:
wpada do Wisły koło Świecia: Jeziorka: lewy dopływ Wisły, wpada koło Konstancina-Jeziorny. EŁK: wpada do Biebrzy: Ikwa: wpada do Styru: Rega: wpada do Bałtyku: rzeka: wpada do morza: głos: wpada do urny: paliwo: wpada do Wołgi
Przybliżając dzieje różnych miejscowości Pomorza Gdańskiego, nie można pominąć Gniewu, który już w czasach przedchrześcijańskich spełniał ważną rolę dzięki położeniu na szlaku bursztynowym. Za czasów panowania książąt pomorskich, a następnie zakonu krzyżackiego stał się warowną twierdzą o ważnym, strategicznym położeniu. Jak zauważył Franciszek Mamuszka – krajoznawca, badacz i popularyzator dziejów i kultury Gdańska i Pomorza – miasto to otoczone jest „malowniczą, lekko falistą” wysoczyzną, pokrytą na znacznej przestrzeni lasem, przez którą „przerzyna się tworząc niezliczone zakręty rzeka Wierzyca”. Miasto to bowiem leży u ujścia Wierzycy do Wisły. Obecność żyznych gleb i podmokłych łąk nadwiślańskich oraz położenie przy popularnym niegdyś szlaku drogowym oraz wodnym wpłynęły na rozwój osadnictwa w tym rejonie (którego dzieje podobno sięgają dwóch i pół tysiąca lat wstecz). Teren ten zyskał ważne znaczenie gospodarcze i militarne. Widokówka z Gniewu, lata 2004-2008, źródło: Fotopolska Poniższy artykuł napisałam korzystając z publikacji Franciszka Mamuszki pt. „Gdańsk i Ziemia Gdańska”, przewodnika Marii Giedz pt. „Pomorze mniej znane”, Wikipedii oraz artykułu Jerzego R. Godlewskiego pt. „Gniew – z przeszłości miasta” (który ukazał się w jednym z archiwalnych numerów „Jantarowych Szlaków”). Obecnie Gniew jest miastem gminnym w powiecie tczewskim, w województwie pomorskim. W 2018 r., jak podaje Wikipedia, miasto to liczyło prawie siedem tysięcy mieszkańców. Z miastem tym łączą mnie szczególne więzy, dzięki moim przodkom, którzy urodzili się w tych stronach. Z przekazów rodzinnych wynika, że na przełomie XIX i XX w. w Gniewie mieszkali dziadkowie mojej babci (ze strony mojej mamy), czyli moi prapradziadkowie i tu najprawdopodobniej urodził się ich syn, a mój pradziadek, Jan Kowalski. Zasłużył się on jako prezes Koła Rolniczego w pobliskim Piasecznie (założonego w 1862 r. przez znanego społecznika, Juliusza Kraziewicza), stracony za swą działalność w Lesie Szpęgawskim jesienią 1939 r. Gniew na dawnej pocztówce, źródło: Delcampe Zdaniem Franciszka Mamuszki Gniew był niegdyś jednym z „ważniejszych miast i (…) punktów umocnionych w nadwiślańskim pasie lewobrzeżnym na terenie województwa gdańskiego. Rozłożyło się ono na wyniosłym, wciśniętym między doliny Wisły i Wierzycy cyplu morenowej wysoczyzny”. Wyjaśnię, iż publikacja Franciszka Mamuszki pt. „Gdańsk i Ziemia Gdańska” pochodzi 1966 r., kiedy zgodnie z ówczesnym podziałem administracyjnym kraju, istniało województwo gdańskie, a nie pomorskie. Wróćmy do położenia geograficznego Gniewu. Dzięki obniżeniu terenu, wyżłobionemu przez Wierzycę, a tym samym uzyskaniu dostępu do Wisły, mieszkańcy Gniewu mogli założyć nad Wisłą przystań dla statków handlowych i wojennych. Jak zauważył Jerzy R. Godlewski, „Wisła wyznaczała niewątpliwie drogę ekspansji młodego państwa Piastów ku północy, ku Bałtykowi”. Leżące nad jej brzegami osady nabierały znaczenia dla pierwszych polskich monarchów, misjonarzy, kupców, wojów, którzy drogą wodną przedostawali się na północ. Z kolei Wierzyca stanowiła jakże ważną drogę dla „osadnictwa przesuwającego się w górę rzeki, w głąb pokrytej gęstymi lasami wysoczyzny Pojezierza Kaszubskiego”. Położenie Gniewu na styku dwóch różnych pod względem gospodarczym krain, Wysoczyzny Pojezierza Kaszubskiego i pradoliny Wisły, przyczyniło się do ożywienia i skupienia w tym miejscu wymiany handlowej oraz początków przemysłu wiejskiego i rzemiosła. Widok z ulicy Wąskiej. Jak wspomniałam we wstępie, w pobliżu obecnego Gniewu przebiegał prastary szlak via regia, czyli północny odcinek szlaku bursztynowego, którym wędrowano z południa Europy (z terenów Cesarstwa Rzymskiego) aż nad Bałtyk. Handel nie ograniczał się tylko do bursztynu. Przybysze kupowali na Pomorzu także futra, a nawet niewolników. W zamian oferowali tubylcom wyroby z brązu i żelaza, np. broń lub biżuterię. Upadek Cesarstwa Rzymskiego spowodował zmniejszenie znaczenia szlaku bursztynowego; ożywienie nastąpiło w IX w. n. e. za sprawą kupców arabskich. W średniowieczu okolica Gniewu zamieszkana była głównie przez ludność słowiańską, w mniejszym stopniu przez pruską oraz napływową z Ziemi Chełmińskiej, Kujaw, Mazowsza itp. Jak zauważył Mamuszka, okolica ta była wyjątkowo gęsto zaludniona, o czym świadczyła „niespotykana gdzie indziej liczba grodzisk”. W Gniewie stwierdzono „istnienie jednego grodziska, w Brodach również jednego, a w Ciepłem aż trzech” (Jerzy R. Godlewski). Wisła pod Gniewem W IX w. n. e. na terenie obecnego Gniewu miały istnieć dwa grody. Od X w. n. e. ziemia ta należała do państwa Polan. Zgodnie z decyzją Bolesława Krzywoustego (1086–1138) została włączona w skład kasztelanii starogardzkiej. Jak podaje Wikipedia, pierwsze pisemne wzmianki o Gniewie pochodzą z pierwszej połowy XIII w. Wtedy osadę tę zwano – z języka słowiańskiego – dwojako: Wansca (Wońsk) lub Gymeu (ordinis terram Gymeu cum tota Wansca – 1229 r.). Pierwsza nazwa miała pochodzić od rzeki zwanej Wonia (czyli obecnej Wierzycy) – cuchnącej, czyli „woniejącej”. Druga zaś pochodziła od czasownika „gnić”. W tamtym czasie lokalną władzę sprawowali tu książęta pomorscy z dynastii Sobiesławiców. W Gniewie istniał gród stanowiący do 1229 r. siedzibę kasztelana Ziemi Gniewskiej (Terra Gyznew). „Gniew zajął czołowe miejsce wśród grodów, a następnie miast położonych nad doliną Wisły – od Pruszcza po Nowe. W tej części Pomorza Gdańskiego (…) obok Tczewa, Sobowidza, Lubiszewa, Tymawy i być może Pruszcza – był jednym z najsilniejszych punktów militarnych książąt pomorskich” (Jerzy R. Godlewski). Kamieniczki przy placu Grunwaldzkim Książę Mściwój I podzielił Pomorze na kilka dzielnic, które powierzył swoim synom. W taki sposób Gniew znalazł się w obrębie dzielnicy tczewskiej przydzielonej Samborowi II. Warcisław otrzymał dzielnicę z siedzibą w Świeciu, zaś najstarszy syn Mściwoja I, Świętopełk II (któremu potomni nadali przydomek „Wielki”) – dzielnicę senioralną, czyli gdańską. Świętopełk wraz z Samborem w 1229 r. przekazali ziemię gniewską cystersom oliwskim. Niestety, z czasem doszło do zaognienia relacji pomiędzy Samborem a Świętopełkiem (a następnie z jego synem Mściwojem II); Sambor zaczął szukać oparcia najpierw wśród Prusaków, potem – Krzyżaków sprowadzonych w pierwszej połowie XIII w. na Pomorze przez Konrada Mazowieckiego. Zdesperowany i rządny zemsty Sambor, wygnany ze swej dzielnicy przez Mściwoja II, szukał pomocy u Krzyżaków. Zapewne za ich namową (zależało im na poszerzaniu terytorium swego państwa) cofnął nadanie ziemi gniewskiej cystersom, a następnie przekazał ją w 1276 r. rycerzom zakonnym – w zamian za pomoc w walce z bratankiem. Dla Krzyżaków ogromne znaczenie strategiczne miało uzyskanie przyczółku na lewym brzegu Wisły. Wynikły wtedy spór o ziemię gniewską pomiędzy Krzyżakami a Mściwojem rozstrzygnięty został w 1282 r. przez legata papieskiego na korzyść Krzyżaków. Fragment zachowanego muru zamkowego Bardzo możliwe, że istniejący tu gród kasztelański Krzyżacy zajęli siłą. Na jego miejscu wybudowali warowny zamek, który stał się siedzibą komtura. U schyłku XIII w. w miejscu słowiańskiej osady (u zachodniego podnóża zamku) założyli miasto na prawie chełmińskim. Według Jerzego R. Godlewskiego zamek wznoszony był w pośpiechu. Świadczył o tym brak ozdób i ornamentów typowych dla budowli krzyżackich. Poza tym od razu wybudowano go w formie murowanej. Do budowy „palisad osłaniających roboty przy wznoszeniu zamku użyto elementów drewnianych pochodzących ze zburzonego zamku w miejscowości Kałdus (krzyżacki Pottonburg) k. Chełma” (J. R. Godlewski). Przez krótki czas, na początku XIV w., ziemia ta wchodziła w skład terenów kontrolowanych przez Władysława Łokietka (późniejszego króla Polski). Niestety wkrótce zakon krzyżacki przyłączył ją ponownie do swego państwa. Krzyżacy otoczyli miasto murami obronnymi (częściowo zachowanymi) z dwunastoma basztami. Na rynku (zwanym dziś pl. Grunwaldzkim) wznieśli gotycki budynek ratusza (dziś jest to najstarszy ratusz na Pomorzu), a w jego południowo-zachodnim narożniku wybudowali trójnawowy kościół farny z wieżą dzwonną, z prezbiterium ukończonym w 1348 r. (pw. św. Michała). Do naszych czasów przetrwał średniowieczny plan miasta, kościół, przyziemna część ratusza oraz zamek. Z kamieniczek wzniesionych w średniowieczu, a potem przebudowywanych, zachowały się gdzieniegdzie fragmenty ścian. Widok z ulicy Jakusz-Gostomskiego na kościół pw. św. Mikołaja Za czasów krzyżackich miasto wraz z zamkiem zyskało charakter potężnej twierdzy. W pobliskim porcie na Wiśle stacjonowała flotylla wojenna. Krzyżacy skutecznie blokowali żeglugę na rzece, narażając nieustannie gdańskich kupców na straty. Szczególnie dali się we znaki Gdańskowi w czasie wojny 13-letniej – z zemsty za wsparcie finansowe udzielone w tej wojnie polskiemu królowi. Rycerze zakonni kontrolowali również przebiegający w pobliżu szlak lądowy. W czasie Wielkiej Wojny (1410-11) między zakonem krzyżackim a Polską Gniew znalazł się przez krótki czas (do 1414 r.) w rękach polskich. Mieszkańcy Gniewu uznali wtedy władzę Władysława Jagiełły. Niestety, przez najbliższe dziesięciolecia ponownie rządzili na tym terenie Krzyżacy. W 1422 r. zamek gniewski stał się siedzibą Michała Küchmaistra – po złożeniu przez niego godności Wielkiego Mistrza. Z jego inicjatywy zamek poddano przebudowie. Miasto Gniew i zamek gniewski odegrały znaczącą rolę w czasie wojny 13-letniej. Tamtejszy zamek stał się jednym z głównych, a w niektórych okresach wojny głównym bastionem broniącego się zakonu krzyżackiego. Utrzymywanie przez Krzyżaków takich ważnych przyczółków na lewym brzegu Wisły (dzięki którym zakon otrzymywał wsparcie z Zachodu, niezbędne do prowadzenia działań wojennych) pozwalało im na przeciąganie wojny. Plac Grunwaldzki z zabytkową pompą miejską Jak wspomniałam, załoga gniewskiego zamku – szczególnie w czasie trwania wojny 13-letniej skutecznie blokowała handel na Wiśle, celowo narażając na straty gdańskich kupców. Była to zemsta za to, że gdańszczanie stali się głównymi sprzymierzeńcami polskiego króla w walce z Krzyżakami i to właśnie od nich pochodziło największe wsparcie finansowe dla Kazimierza Jagiellończyka. Dodatkowo załoga krzyżacka z Gniewu uczestniczyła w wyprawach dywersyjnych na Pomorzu, skierowanych przeciwko Polakom. Pierwsza z nich miała miejsce w drugiej połowie 1460 r. Krzyżacy (z Gniewu i Nowego) pod wodzą hr. Hansa von Gleichen dotarli na przedmieścia Gdańska, paląc mijane miejscowości, np. Pruszcz. Zajęli Puck i Lębork, następnie zablokowali Gdańsk od zachodu i południa, a także polską załogę stacjonującą w Oliwie. Z kolei jesienią 1461 r. załogi krzyżackie z Pucka i Lęborka, które dotarły w pobliże Gdańska, pozbawiły miasto dopływu świeżej wody, blokując Kanał Raduni. Dodatkowo Krzyżacy zajęli Starogard, czyniąc z niego bazę wypadową skierowaną przeciwko Gdańskowi. Jedna z uliczek w Gniewie O klęsce Krzyżaków w tej wojnie przesądziła śmierć Fritza v. Ravenecka, dowódcy załogi gniewskiej (a także puckiej i starogardzkiej) w bitwie pod Świecinem k. Żarnowca. Wygrana Polaków w tej bitwie umożliwiła im przejęcie inicjatywy na lewym brzegu Wisły oraz zdobycie kolejnych położonych tamże zamków. Oblężenie Gniewu rozpoczęło się w lipcu 1463 r. pod dowództwem Piotra Dunina z Prawkowa (który dowodził polskimi oddziałami we wspomnianej wcześniej bitwie). Uczestniczyli w nim również gdańszczanie wraz z rajcą Janem Maydeborgiem. Trwało ono sześć miesięcy; zamek i miasto zostały zdobyte 27 XII 1463 r. Dunin uznał Gniew za „najważniejsze ogniwo krzyżackiego systemu obronnego na Pomorzu i od niego rozpoczął likwidację tego systemu” (Jerzy R. Godlewski). Upadek Gniewu oraz wygrana Polaków w bitwie pod Świecinem okazały się rozstrzygające dla dalszego przebiegu wojny. W kolejnych miesiącach skapitulowały: Puck, Nowe, Starogard i Chojnice. Wojnę tę zakończył II pokój toruński zawarty w 1466 r., w myśl którego Gniew znalazł się w granicach Rzeczypospolitej, jako siedziba starostwa. Pierwszym starostą gniewskim został rotmistrz Tomko z Młodkowa. Jednym z najbardziej znanych starostów był późniejszy król polski, Jan III Sobieski, który to stanowisko objął w marcu 1667 r. Dzięki przywilejom otrzymanym od Kazimierza Jagiellończyka, Gniew stał się prężnym ośrodkiem rzemieślniczym i handlowym. Okres rozkwitu miasta trwał do początków XVII w., czyli do wojen ze Szwedami. Miasto stało się poważnym ośrodkiem rozwoju przemysłu sukienniczego oraz piwowarskiego. Mieszkańcy trudnili się również skupem oraz spławianiem zboża i drewna do Gdańska. Ulica Brzozowskiego, dawniej Judengasse Wojny szwedzkie, które toczyły się w XVII w. doprowadziły do silnego zubożenia pomorskiej ziemi, w tym Gniewu. Miasto z tego kryzysu już się nie podniosło. Na przełomie września i października 1626 r. w okolicy Gniewu doszło do starcia wojsk polskich dowodzonych przez Zygmunta III Wazę z wojskami szwedzkimi pod wodzą Gustawa Adolfa. Wcześniej wojska szwedzkie zajęły miasto Gniew wraz z zamkiem. Po stronie polskiej w walkach wzięło udział 11-12 tys. żołnierzy, w tym 6 700 tys. zaciężnych. Do pierwszego starcia doszło 22 września; walki trwały do początku października, kiedy to Zygmunt III Waza zrezygnował z dalszych prób zdobycia Gniewu i wycofał się w kierunku Pelplina. Straty po stronie polskiej były nieporównywalnie większe niż po stronie przeciwnika. Dalsze działania zbrojne na Pomorzu (w tym na lewym brzegu Wisły) prowadził w listopadzie 1626 r. hetman Stanisław Koniecpolski (który przejął wtedy naczelne dowództwo). Tym razem udało się Polakom zdobyć Gniew, do czego doszło w lipcu następnego roku. Latem 1629 r. Szwedzi pod dowództwem gen. Wrangla podjęli nieudaną próbę zdobycia Gniewu; tym razem miasta i zamku broniło wojsko dowodzone przez Stefana Czarnieckiego i Mikołaja Moczarskiego. W latach 1667-99 starostwo należało do rodziny Sobieskich, która często bywała wtedy w Gniewie. Z inicjatywy króla Jana III Sobieskiego w 1669 r. wzniesiono na podzamczu barokowy pałac dla jego małżonki, Marii Kazimiery (zwany obecnie Pałacem Marysieńki) przebudowany następnie w czasach pruskich. Uległ potem zniszczeniu z powodu obsunięcia się skarpy; odbudowany w stylu neogotyckim służy obecnie jako hotel. W XVIII w. godność starosty gniewskiego sprawował Stanisław Leszczyński. W 1772 r. Gniew (wraz z terenem całych Prus Królewskich) znalazł się w granicach Prus. Nieistniejący kościół ewangelicki przy obecnym pl. Grunwaldzkim W czasie wojen napoleońskich Gniew leżał na trasie wojsk francusko-polskich zmierzających w kierunku Gdańska. 13 I 1807 r. oddział gen. Jakuba Komierowskiego w drodze do Gniewu (w pobliżu miejscowości Ostrowite) stoczył zwycięską potyczkę z kawalerzystami ze stacjonującego w Gniewie pułku dragonów (dowodzonego przez płk. Schaffera). 26 stycznia tegoż roku miasto to zajął płk. Dominik Dziewanowski. Po jego odejściu do Tczewa stacjonował tu jeden z batalionów kawalerii narodowej. 28 stycznia przybył do Gniewu gen. Henryk Dąbrowski. Miasto to stanowiło podstawę wyjściową (obok Starogardu i Skarszew) dla działań dywizji gen. Dąbrowskiego przeciwko Prusakom trzymającym Tczew. Po krwawych walkach o Tczew, w Gniewie urządzono lazaret, w którym przebywało 300 rannych. Gniew stanowił bazę podczas etapów walczącej o Gdańsk dywizji polskiej. Po zdobyciu Gdańska, odpoczywali tu polscy żołnierze. Po zawarciu pokoju w Tylży, na mocy którego zostało utworzone Księstwo Warszawskie (w obrębie którego Gniew się nie znalazł), w okolicy Gniewu stacjonowało ok. 12-tysięczne wojsko francuskie strzegące ważnych dla planów strategicznych Napoleona, przepraw na dolnej Wiśle. W czasie przynależności Pomorza do Niemiec zamek gniewski przebudowany został na koszary, potem na więzienie, a w dalszej kolejności zaadaptowany na magazyn zbożowy. Cenne wyposażenie zamku zostało wywiezione do Berlina. Przy gniewskim rynku wzniesiono kościół ewangelicki wg projektu znanego architekta, Karla Friedricha Schinkla (wyburzony po II wojnie światowej). Pewien krótkotrwały rozwój miasta nastąpił po wybudowaniu w latach 1824-30 bitej drogi z prowadzącej z Królewca – przez Tczew, Gniew, Bydgoszcz – do Berlina. A także po otwarciu w drugiej poł. XIX w. w Gniewie kilku zakładów przemysłowych. Zamieszkiwało wtedy w tym mieście ok. czterech tys. osób, w większości Polaków. W 1902 r. wybudowano linię kolejową ze stacji Morzeszczyn do Gniewu, która łączyła z linią kolejową Bydgoszcz – Gdańsk nie tylko miasto Gniew, ale również kolej wąskotorową docierającą do Gniewu. W 1911 r. wybudowano drugi tor na odcinku: Laskowice Pomorskie – Tczew. W 1989 r. zawieszono ruch pasażerski na linii Morzeszczyn – Gniew, a w 1992 r. linię zamknięto także dla ruchu towarowego. Dworzec kolejowy w Gniewie, lata 1900-1910. Stacja obecnie nie istnieje. Po pierwszej wojnie światowej Gniew znalazł się w granicach II RP i do 1932 r. był siedzibą starosty powiatowego; w 1932 r. dawny powiat gniewski włączono do powiatu tczewskiego. II wojna światowa spowodowała silne zubożenie miasta, z którego przez długi czas nie mogło się podźwignąć. W czasie wojny władze niemieckie zorganizowały w budynku dawnego zamku obóz dla wysiedlanej ludności polskiej z Tczewa i okolic. W okresie powojennym wybudowano w Gniewie różne zakłady przemysłowe, w tym betoniarnię, cegielnię, Przedsiębiorstwo Budownictwa Terenowego, mleczarnię itp. Otwarto tu też Zakłady Podzespołów Radiowych T 20, kooperujące z zakładami radiowymi i telewizyjnymi. A także Zakłady Mechanizmów Okrętowych „Fama” (później Rolls-Royce Poland, dziś Konsberg Maritime CM Sp. z o. o. – producent urządzeń dla przemysłu lądowego, morskiego oraz górnictwa). Poprawiło to sytuację gospodarczą miasta. Obecnie działa w Gniewie fabryka keramzytu Saint-Gobain Construction Products Polska oraz WEBER Zakład Produkcyjny Gniew. Zamek w Gniewie Zamek gniewski został odbudowany dopiero współcześnie; począwszy od pożaru w 1921 r. popadał w coraz większą ruinę. Dawny krzyżacki zamek jest obecnie siedzibą bractwa rycerskiego, które – do momentu wybuchu pandemii – w sezonie turystycznym organizowało turnieje: konne (np. Międzynarodowy Turniej Rycerski Króla Jana III Sobieskiego), piesze, łucznicze, kusznicze, a także pokazy rycerskich tańców oraz biesiady rycerskie przy tradycyjnym średniowiecznym jadle. Odbywały się także widowiska będące inscenizacjami oblężenia zamku lub napadu wojsk krzyżackich na uśpioną wioskę słowiańską. Miejmy nadzieję, że trudna sytuacja epidemiczna z czasem ulegnie poprawie i zamek gniewski znów zaczną odwiedzać licznie turyści, którzy będą mogli uczestniczyć w interesujących wydarzeniach kulturalnych. Maria Sadurska
Przepływa przez takie miejscowości turystyczne, jak Lipusz, Wdzydze Tucholskie (w tym jezioro Wdzydzkie), Borsk, Wojtal, Czarna Woda, Stara Woda, Tleń, aż wpada do Wisły w okolicach Świecia. Wda posiada II klasę czystości wód, co oznacza, że swobodnie można się w niej kąpać i ochładzać w upalne dni.
Od kilku lat mieszkamy z Maciejem bardzo blisko Pilicy. I to całkiem niedaleko ujścia Pilicy do Wisły. Kiedyś, zanim jeszcze zamieszkaliśmy w Kępie, zorganizowaliśmy dwa spotkania ze znajomymi bliziutko miejsca, gdzie Pilica wpada do Wisły. Ale wtedy nie zobaczyłam jak Pilica łączy się z Wisłą. Cały czas spędziliśmy nad Pilicą. Chyba ze dwa tygodnie temu przyszło mi do głowy, że chętnie zobaczyłabym miejsce, gdzie jedna rzeka staje się drugą. W sobotę, tydzień temu, Maciej zabrał mnie tam na wycieczkę. Nie będę pisać jak było, zdjęcia zrobią to za mnie:) Dobrze mi tam było!!! Teraz bardzo bym chciała dotrzeć do źródeł Pilicy, a potem zrobić wycieczkę wzdłuż całej tej pięknej rzeki… This entry was posted in Hmmm co by tu...?. Bookmark the permalink.
Prawdopodobnie ryby nie wchodzą z Wisły do Skawy przez ubiegłoroczne pogłębienie przez pogłębiarkę odcinka od Wisły do ujścia kanału i w miejscu, w którym kanał wpada do Skawy jest ściana głęboka na 3 metry, a od strony Skawy płycizna na 60 cm. Po nastaniu poranka postanowiłem przejść na drugą stronę ze spiningiem i
Całą trasę podzieliłem na etapy. Dzięki temu miałem zajęcie na całe wakacje. Na wiosnę wykorzystywałem długie weekendy, w lecie również przedłużone weekendy lub fragmenty urlopu. Niektóre odcinki trasy płynąłem osobiście. Inne odcinki pokonywała moja rodzina. W ten sposób łódka została dobrze wykorzystana i nie stała bezczynnie tygodniami. ETAP I Wisła: Warszawa – Płock Start: Port Czerniakowski, Warszawa (506,7 km) – Zakończenie rejsu: Płock, Klub Morka – Dane: Około 120 km, około 25 l paliwa, średnia prędkość około 10 km/h Stan wody: górna niska w Warszawie (około 160 cm ) Jednostka: spacerowa, płaskodenna łódź motorowa Onedin 650 + Yamaha high trust 25 km Załoga: Krzysztof, Julka Bartek l. 7, Agnieszka l. 16 Przy niskim stanie wody rejs wyglądał zupełnie inaczej niż dwa lata temu przy stanie wysokim – prawie alarmowym. Po prostu było znacznie trudniej. Oznaczenie nawigacyjne było rozstawione tylko na części trasy z Warszawy do Płocka. Niezależnie od oznakowania rzeki, trzeba było zachowywać cały czas czujność. Brak czujności skutkował natychmiast wejściem na mieliznę. Na szczęście był to “normalny” niski stan Wisły. Parę miesięcy później w sierpniu i wrześniu padły rekordy niskiego stanu w Warszawie (o ile dobrze pamiętam 42 cm). Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu płynęliśmy w tempie kajaków !!! Oczywiście moim celem nie było szybkie płynięcie. Trzymałem cały czas wolne obroty silnika. Na prostych odcinkach płynęliśmy zdecydowanie szybciej niż kajaki. Natomiast sumarycznie wychodziło na jedno. Starałem się utrzymywać prędkość około 14 km/h. Średnia prędkość ruchu całego odcinka z Warszawy do Płocka (czyli nie licząc postojów np. na obiad, nocleg, natomiast wliczając czas stracony na przemiałach) wyniosła około 10km/h. Przyczyna jest jedna: nawet łódką o zanurzeniu 35 cm, przy stanie niskim Wisły, trzeba cały czas szukać głębokiej wody tzn: trzymać się szlaku kluczyć razem z torem wodnym czasem zejść z mielizny i cofnąć się sporo pod prąd rzeki gdy woda jest płytka, płynąć bardzo powoli Spływ kajakiem jest łatwiejszy. Kajak prawie wszędzie przejdzie, a jeśli gdzieś nawet staniemy, to łatwo go przepchnąć dalej. Przez 2 dni rejsu poza odcinkiem Warszawskim (dobrze oznaczonym) czterokrotnie lądowaliśmy na mieliźnie. Szybko uczyłem się na błędach. Za pierwszym razem próbowałem pokonać mieliznę na siłę. Oczywiście taka próba jest zazwyczaj skazana na niepowodzenie i dodatkowo może się dla silnika źle skończyć. Tak właśnie było z próbą płynięcia dalej na pierwszej mieliźnie (lub bardziej fachowo w tym przypadku – to był przemiał), a następnie z próbą wypłynięcia na wstecznym – skończyło się utratą chłodzenia w silniku i … niczym więcej. Silnik dało się ku mojemu szczęściu bardzo łatwo naprawić. Drobny żiwrek zatkał kontrolny otworek wylotowy wody chłodzącej silnik. Zdjąłem gumowy wężyk z końcówki, końcówkę przepchałem drucikiem i… naprawione. Z łódką sprawa była też prosta. Trzeba wyskoczyć do wody. Poholować łódkę trochę pod prąd, na głębszą wodę (brodzenie w wodzie pod prąd rzeki jest stosunkowo bezpieczne), dopiero włączyć silnik i szukać innego przejścia. Pomimo że moja łódka waży 1500 kg, nie sprawiało to najmniejszej trudności. Tylko pierwszym razem miałem problemy, gdy trochę głębiej wpłynąłem na mieliznę. Myślę że decyzja o wyjściu do wody musi zostać podjęta dość szybko. Im dłużej marudzimy na mieliźnie tym trudniej wycofać łódkę. Generalnie nauczyłem się że “czytanie wody” to nie tylko obserwacja powierzchni rzeki, dostrzeganie płycizn, rozpoznawanie głównego nurtu. “Czytanie wody” to również rozumienie jak płynie woda i co najważniejsze PRZEWIDYWANIE jak ona może płynąć. Trzeba zawczasu wyczuć którędy może kierować się główny nurt rzeki i tam kierować łódkę. Czyli oprócz obserwacji powierzchni wody, zwracamy uwagę na wyspy, linię brzegową, szerokość rzeki w danym miejscu, budowle hydrologiczne… Następnie trzeba wyobrazić sobie rzekę jako bezwładną masę wody, która spływa w dół po równi pochyłej. A równia nie jest równią, tylko zbiorem przeszkód na tej równi, które kierują nurt rzeki w róże strony. Jeśli coś staje na przeszkodzie wody, to ona będzie w tym czymś drążyć. A więc przed przeszkodą może być głębiej (np. wklęsły brzeg rzeki, jedna ze stron wyspy. .. ) Trzeba dedukować patrząc na ukształtowanie terenu i .. w obecnych czasach na zdjęcia satelitarne google. Czytanie wody nie byłoby takie trudne, gdyby nie wiatr, fale, deszcz, wysoki stopień zanieczyszczenia wody… Gdyby nie powyższe czynniki myślę że każdy by widział z daleka przykosę, główny nurt, warkocze na głębokiej, szybko płynącej wodzie i tp Tak, locja na dzikiej rzece to jest prawdziwe wyzwanie. Jeszcze uwaga co do silnika. Mój silnik zaburtowy trzymałem zawsze w pozycji odblokowanej. Czyli mogłem płynąć do przodu, ale przy próbie wrzucenia biegu wstecznego, silnik podniósłby się do góry i nie mógłbym np szybko wycofać się przed przeszkodą. Odniosłem z tego kilka razy korzyść podczas uderzeń o schowane pod wodą przeszkody. Raz była to schowana tuż pod wodą ostroga kamienna, innym razem pień drzewa, a trzecim razem nie wiem co. Łódka przechodziła, natomiast uderzałem silnikiem. Silnik podnosił się (stopa silnika odchylała się ) przy uderzeniu i silnik nie odnosił większego uszczerbku. Należy pamiętać też że płynąłem powoli i na niskich obrotach. GALERIA – aby włączyć tryb galerii należy kliknąć na fotkę. Warszawa remont bulwarów Warszawa remont bulwarów Płynęliśmy w tempie kajaków. No może odrobinę szybciej. Bugonarew wpada do Wisły Czerwińsk – ryneczek Czerwińsk – klasztor Panorama Czerwińska z Wisły Okolice Czerwińska Okolice Czerwińska Gdzieś za Włocławkiem Prace bosmańskie Płock Morze Włocławskie z Płocka. Kub Morka- pozdrawiam życzliwych żeglarzy z Płocka Płock – katedra. Groby królewskie ETAP II Wisła: Płock – Grudziądz Załoga: Krzysztof, Julka Bartek l. 7, Staś l. 15 Termin: – Na Zalewie Włocławskim wiało stosunkowo mocno pierwszego dnia rejsu. (Zdecydowaliśmy się na opuszczenie wieczorem klubu Morka, gdyż w pobliżu szykowały się 2 dyskoteki). Fala na szczęście nie była duża i daliśmy radę dopłynąć do Klubu Petrochemii. Tam spokojny nocleg i dalej w drogę. Śluzę na zaporze we Włocławku trzeba było objechać wkoło lądem – ze względu na jej remont. Pomocny okazał się właściciel przystani w Dobiegniewie. Ze względu na stosunkowo wysoką wodę, rejs przebiegał bez żadnych przeszkód. A po drodze ile ciekawych miast!!! Tym razem zajrzeliśmy do: Nowiutkiej, zadaszonej mariny we Włocławku. Wygląda imponująco. Dużo spacerowiczów. Gorzej z możliwością zjedzenia czegoś prawdziwie obiadowego. Bobrowniki – ruiny zamku. I historia bitwy naszej Flotylli Wiślanej (flotylla to chyba zbyt dużo powiedziane) z wojskami sowieckimi w 1920r. Sami doczytajcie co się działo:) Warto wiedzieć jak nasi bronili przeprawy przez Wisłę. Nieszawa – piękny prom bocznokołowy Toruń – przystań AZS jest odnowiona. Woda i prąd na kei. Trochę dalej przy Bulwarze Filadelfijskim na barce na Wiśle bardzo smaczna pizza. Chełmno – polskie Carcasone. Prawie nie tknięte średniowieczne miasto!!! Coś zachwycającego!!! Ale jakim cudem to się ostało przed sowietami i szwedami?! Niemcy również wyjątkowo nie zniszczyli – gdyż oni zakładali tu uniwersytet. Zamek z krzywą wieżą w Świeciu. Można dopłynąć pod same mury rzeką Wdą!!! Na tym odcinku była ona kiedyś uregulowana. Po drodze można podziwiać wrak ogromnej barki rzecznej. Jak ona tu wpłynęła?! Piękny Grudziądz. Szczególnie wspaniale prezentują się spichlerze od strony wody. No i oczywiście nowiutka marina. Bardzo ładna. Nawet z pokojami gościnnymi. Ale w związku z tym że marina ładna, to ceny brzydkie. Galeria – aby włączyć tryb galerii należy kliknąć na fotkę. Włocławek – nowa marina za Włocławkiem – Gąbinek Tuż za Włocławkiem wyspy- Gąbinek Zamek w Bobrownikach – ruiny. Tym razem Szwedzi zniszczyli Nieszawa Toruń przed Bydgoszczą przed Bydgoszczą Chełmno Chełmno Chełmno Chełmno Chełmno Chełmno Chełmno Chełmno – założyciel uniwersytetu Wda – da się wpłynąć Wda – ktoś zapomniał o barce. Skąd taka ogromna barka na tak małej rzeczce?! Zamek w Świeciu – krzywa wieża. Nie trzeba do Włoch jechać :) Etap III Wisła: Grudziądz – Biała Góra Termin: Dystans: 55 km, czas- niecałe 5h, średnia prędkość około 11km/h Załoga: Krzysztof, Lech Na wodowskazie w Grudziądzu 205 cm (górna niska) Przy tym stanie wody dało się w zasadzie płynąć prawie cały czas wzdłuż jednego brzegu. Nie słuchałem się oznaczenia brzegowego. (oznaczenie brzegowe, w miejsce dotychczasowych boi, pojawiło się, o ile dobrze pamiętam, jeszcze podczas uprzedniego etapu gdzieś za Bydgoszczą). Ale po 2 godzinach rejsu wpłynąłem na taką mieliznę, że musiałem się dobre 400 m cofać w górę rzeki, aby wydostać się na głębsza wodę. Może by dało się jakoś przejść na wprost, ale nauczony doświadczeniem nie próbowałem na siłę i za wszelką cenę szukać przejścia. Wypłynąłem za inną łódka z Grudziądza, która wiernie trzymała się wytyczonego szlaku żeglownego, i dogoniłem ją skracając drogę. Jednak potem na mieliźnie dużo czasu straciłem. Wyszło więc na jedno. Myślę że na niskiej wodzie stanowczo trzeba trzymać się wytyczonego szlaku. Na średniej pewnie opłacało by się jednak skracać drogę i nie przechodzić bez przerwy z jednego brzegu do drugiego. Oczywiście płynięcie środkiem Wisły na tym odcinku jest wykluczone. Środek rzeki jest tam konsekwentnie najpłytszy. Piszę to wszystko z perspektywy łodzi spacerowej, o wadze 1500kg , 35 cm zanurzenia+silnik. Ciężko ją potem wypychać pod prąd. Ponieważ zależało nam na czasie, nic po drodze nie zwiedzaliśmy. A więc Nowe, Gniew i Kwidzyn muszą znowu poczekać do następnego spływu. Poprzestaliśmy na podziwianiu rzeki, krajobrazu i… filarów pozostałych po moście w Opaleniach. Historia tego mostu jest nieźle pokręcona, tak jak i losy Polski kształtowane przez sąsiadujące mocarstwa. Most wybudowali Niemcy przed I wojną światową. W trakcie I wojny zyskał wiele na znaczeniu. Miał służyć do szybkiego przerzutu wojsk. Po 1 wojnie most został przecięty granicą polsko-niemiecką. Po paru latach most całkowicie znalazł się w granicach Polski. Ponieważ dla Polski był całkowicie niepotrzebny (a wręcz stanowił zagrożenie) zdemontowano go. Służy do dziś w Toruniu i w Koninie. Oba mosty noszą imię marszałka Piłsudskiego. W czasie II wojny Niemcy odbudowali most jako drewniany. Znów nie nacieszyli się nim zbyt długo. Po wojnie most ponownie zyskał na znaczeniu militarnym. Miał służyć do szybkiego przerzutu wojsk. Oczywiście tym razem sowieckich na zachód. ETAP IV Biała Góra – Elbląg ( Załoga: Lech, Janina, Asia Nie płynąłem. Nie będę więc szczegółowo opisywać. Zajęło to jeden dzień. Trochę za szybko! Trzeba mieć czas na rozkoszowanie się tak ciekawą i piękną okolicą (np. Malbork). Na tym odcinku znajduje się około 5 śluz. Są one czynne w sezonie w zasadzie do wieczora. Co ciekawe poziom wody na Nogacie był wyższy niż na Wiśle. No cóż – rekordowa susza w Polsce. Oby jak najmniej takich rekordów. Nogat w przeciwieństwie do Wisły był całkowicie żeglowny i trzymał odpowiednią głębokość tranzytową. ETAP V Elbląg – Kanał Elbląski – Ostróda Załoga: Lech, Janina ETAP VI Ostróda – Jeziorak Załoga: Lech, Janina ETAP VII Jeziorak – Elbląg Załoga: Krzysztof, Julka, Bartek, Zosia Termin: W Iławie jest stacja benzynowa dla wodniaków. Nie zdążyliśmy zatankować, ponieważ zapadał już wieczór. Trzeba było jechać samochodem do pobliskiej stacji benzynowej. Jeziorak jest przepiękny. Trochę nam przeszkadzali łysi w dużych motorówkach lub na skuterach. No ale trudno. Tacy też coś muszą robić… Na Jezioraku spędziliśmy dwie noce. Przy różnych wyspach. Bardzo przyjemnie. Tym bardziej że były – jak to tego lata – upały, więc i woda ciepła. Następnie skierowaliśmy się do Kanału Iławskiego. Tam już tak przyjemnie nie było. Zaraz przy Jezioraku był on strasznie zarośnięty. Bałem się że tak będzie wyglądała cała podróż do Miłomłyna. Wodorosty ciągle owijały się wokół śruby. Ale po około 200 m wypłynęliśmy z tego bagna. Dalej takich przeszkód nie było. Kanał był dość płytki – nawet on był dotknięty przez straszliwą suszę tego lata. Widać było po brzegach, że brakuje około 40 cm wody do stanu zwykłego. Po około 2-3 godzinach dopłynęliśmy do Miłomłyna. Skrzyżowanie dróg wodnych dobrze oznakowane. W Miłomłynie można zjeść tuż przy kei. Zakupy we wszelkich sklepach też możliwe i wygodne. Z Miłomłyna skierowaliśmy się Kanałem Elbląskim w kierunku pochylni i Elbląga. Kanał jest otoczony dziką, piekną przyrodą. Okresowo roztaczają się też piękne widoki. Szczególnie piękne jest Jezioro Ruda Woda. Pochylnie – to prawdziwy cud techniki. Działają bez prądu lub nawet urządzeń parowych. Na ogromne wózki kolejowe, napływają nawet statki żeglugi Elbląskiej. Zwykłe motorówki kabinowe- mieszczą się nawet trzy na jednym wózku. Zapłacić można od razu za wszystkie pochylnie. Czas potrzebny na pokonanie wszystkich pochylni to około 3 godziny (nie musieliśmy czekać w kolejce do żadnej pochylni). Do obsługi potrzebne są raczej dwie osoby, aczkolwiek jedna sprawna osoba też da sobie radę. Jedna osoba pozostaje na łódce, druga stoi na pomoście i luzuje lub wybiera liny, gdy łódka osiada na dnie wagonika (lub podnosi się z wagonika). Liny powinny być dwie (przód i tył) i powinny mieć kilka metrów długości. Pomimo katastrofalnej suszy i rekordów niskiego stanu wód w Polsce, kanał Elbląski był całkowicie spławny dla jednostek turystycznych. Natomiast statki żeglugi Elbląskiej, startując z Elbląga, przepływały przez wszystkie pochylnie i zaraz zawracały, nie kierując się dalej do Ostródy. Przed Elblągiem rozciąga się Jezioro Drużno. Mocno zarośnięte. Raj dla wszelkiego ptactwa wodnego. Szlak żeglowny przez jezioro pozostaje na szczęście oczyszczony z roślin wodnych. Na dogodny nocleg na tym jeziorze raczej nie ma co liczyć. Podróż zakończyliśmy w Elblągu. Warto wiedzieć że w Jacht Klubie w Elblągu jest dźwig do wyciągania jachtów, natomiast brak slipu. W harcerskim klubie Bryza jest zwykły slip, natomiast nie ma dźwigu. Bardziej wtajemniczeni cumują w mniejszych klubach np. Fala, gdzie ceny są korzystniejsze. Pomiędzy miejskimi mostami w centrum Elbląga, trochę po zachodniej stronie toru wodnego, tuż pod powierzchnią wody jest jakaś stalowa konstrukcja. Co skutkowało nadłamaniem łopatki śruby… (wyjątkowo silnik był w pozycji zablokowanej, ze względu na lepszą manewrowość w okolicach mostów). Ten fakt utwierdził mnie w przekonaniu, że jednak po naszych rzekach i kanałach zdecydowanie lepiej pływać z silnikiem niezablokowanym (możliwość odchylenia silnika przy uderzeniu w przeszkodę). Galeria – Jeziorak – aby włączyć tryb galerii należy kliknąć na fotkę. Jeziorak… …jest piekny Żaglówki też piękne Przy wyspie Gierczak Duży. Blue Angel najpiękniejsza Galeria Kanał Elbląski – aby włączyć tryb galerii należy kliknąć na fotkę Jezioro Ruda Woda Jezioro Ruda Woda Kanał Elbląski Jezioro Druźno Galeria z pochylni. Zdjęcia nie oddadzą tego co widać w naturze. Wszystko napędzane wodą. Bez elektryczności, węgla lub innych paliw. Na wózku mieszczą się trzy łodzie. Dwie oosoby do obsługi są przydatne Maszynownia Maszynownia wewnątrz Liny przenoszące napęd z maszynowni Pochylnia Całuny ETAP VII Elbląg – Sztutowo (2 km do Bałtyku!) – Elbląg (Kanał Jagielloński – Nogat – Szkarpawa – Wisła Królewiecka) Załoga: Lech, Janina Czas rejsu w jedną stronę – około 5 godzin. Podsumowanie wszystkich etapów rejsu Coś wspaniałego. Dla całej rodziny. Od najmłodszych, do najstarszych. Spływ Wisłą, rejsy przez Żuławy lub przez Pojezierze Iławskie to podróże nie tylko w przestrzeni (i to pięknej przestrzeni) ale i podróże w czasie. To poznawanie najróżnorodniejszej przyrody, krajobrazów, wysublimowanych zabytków myśli hydrotechnicznej, wspaniałych zabytków architektury, hiistorii naszej Polski… Drogi Czytelniku. Nie zastanawiaj się zbyt długo. Nie czyń zbyt dużych przygotowań. Po prostu płyń. Czymkolwiek. Kajakiem, pontonem, żaglówką… Skoro mi się to udało, to Tobie na pewno… A co za rok? Może Wielka Pętla Wielkopolski? :) Do zobaczenia na śródlądziu! Krzysztof Cieślik
\n\nblisko świecia wpada do wisły
Hasło krzyżówkowe „wpada do górnej Wisły” w leksykonie szaradzisty. W naszym słowniku szaradzisty dla hasła „wpada do górnej Wisły” znajduje się 1 odpowiedź do krzyżówki. Jeżeli znasz inne znaczenia dla hasła „wpada do górnej Wisły” możesz dodać je za pomocą formularza znajdującego się w opcji Dodaj nowy
Czym jest Wda? Co znaczy Wda? Wda Dopływ Wisły lewobrzeżny Wyraz Wda posiada 17 definicji: 1. Wda-Dopływ Wisły lewobrzeżny 2. Wda-3 os. lp. od WDAĆ 3. Wda-Czarna Woda, lewy dopływ Wisły 4. Wda-Dopływ rzeki Wisła lewobrzeżny 5. Wda-Lewy dopływ Wisły 6. Wda-Lewy dopływ Wisły, Czarna Woda 7. Wda-Przepływa przez Bory Tucholskie; Czarna Woda 8. Wda-Rzeka w Borach Tucholskich 9. Wda-lewy dopływ dolnej Wisły 10. Wda-Czarna Woda 11. Wda-płynie przez Bory Tucholskie 12. Wda-uchodzi do Wisły w Świeciu 13. Wda-przepływa przez jezioro Wdzydze 14. Wda-wpada do Wisły koło Świecia 15. Wda-3 os. lp. od WDAĆ 16. Wda-blisko Świecia wpada do Wisły 17. Wda-wieś w województwie pomorskim, powiat starogardzki, gmina Lubichowo Zobacz wszystkie definicje Zapisz się w historii świata :) Wda Podaj poprawny adres email * pola obowiązkowe. Twoje imię/nick jako autora wyświetlone będzie przy definicji. Powiedz Wda: Zobacz synonimy słowa Wda Zobacz podział na sylaby słowa Wda Zobacz hasła krzyżówkowe do słowa Wda Zobacz anagramy i słowa z liter Wda Zapis słowa Wda w języku migowym Zapis słowa Wda w alfabecie Braille'a Zapis słowa Wda od tyłu adW Popularność wyrazu Wda Inne słowa na literę W Wiskitno A-Las , wronkowskość , współgrający , współkreator , wonniejszy , wysiedzieć , westowy , waryscyjski , wschodniochiński , wykład , Wołyńskie , wydawniczo-reklamowy , wymarzony , wągr , wysolić , Wiadomości , wideoskop , wypłukiwać , wymarsz , wypaczenie , Zobacz wszystkie słowa na literę W. Inne słowa alfabetycznie
Jeziorka wpada do Wisły | Obórki fot. Artur Ostrowski. Sign Up; Log In; Messenger; Facebook Lite; Watch; Places; Games; Marketplace; Facebook Pay
Zwiedzanie świata to ich sposób na życie - podróżnicy z całej Polski przyjechali do Świecia nad Wisłą, gdzie opowiadają o swoich wyprawach. Trwa tam Festiwal Podróżników „Piąty Ocean”. Podróżnicy polecają swoje ulubione miejsca - nie tylko w dalekim świecie! - W regionie, konkretnie w Bydgoszczy, warto odwiedzić Exploseum - zachęca Adrian ślesiński. - Jest to muzeum w dawnej, poniemieckiej fabryce materiałów wybuchowych. Cały kompleks miał kiedyś 23 km kwadratowe, więc ówcześnie był praktycznie wielkości całej Bydgoszczy. Do zwiedzania jest udostępniony możne 1% tego wszystkiego. Tam została bardzo fajnie wytyczona trasa z przewodnikiem. W Polsce były kiedyś dwie takie fabryki. - Ja polecam Czarcie Góry, które nie są bardzo znane bydgoszczanom. Gdy o nich opowiadamy, ludzie mogą pomyśleć, że to może góry, czyli południe, tymczasem to znacznie bliżej - chodzi o okolice Świecia - mówi Karolina Skowronek. - Widok z tych gór jest naprawdę piękny - Wda wpada do Wisły plus bardzo blisko jest zamek krzyżacki. Więcej w materiale Marcina Dolińskiego. W sobotę (20 listopada) trzeci i ostatni dzień festiwalu. Udział w wydarzeniu jest bezpłatny.
Widzieliście kiedyś jak Wisła wpada do morza? Widzieliście kiedyś rzekę, morze i jezioro razem? 樂 A do tego Mikoszewo z lotu ptaka? 礪
Rok 2017 został mianowany rokiem rzeki Wisły, a przydrożne plakaty coraz częściej mi o tym przypominały i choć wprawdzie miałem już ją przepłyniętą od gór aż do morza, a na niektórych odcinkach nawet po kilka, kilkanaście razy to postanowiłem dać się jej wciągnąć i przepłynąć tyle ile dam radę w ciągu dziewięciu dni. Tym razem nie miało to być płynięcie „na czas”, ale przez pierwsze cztery dni takie było ponieważ moim celem było dopłynięcie do Warszawy na paradę wojskową z okazji Święta Wojska Polskiego 15 sierpnia. I tak 11 sierpnia przed jedenastą startuję tuż za stopniem wodnym śluzy Przewóz w Brzegach (kilometr 92,6) , i tym razem nie jestem sam. Obok mnie na dwójce , towarzyszy mi córka z narzeczonym. Miejsce startu Moi współstartujący towarzysze, nie mieli jednak sprecyzowanych planów co do mety, dlatego wspólnie popłynęliśmy jedynie do bystrza w granicach Nowego Brzeska, tuż za ujściem Rudnika (119,3). Za bystrzem pożegnaliśmy się i ja odpłynąłem swoim tempem w stronę Stolicy, a młodzież pozostała sam na sam z rzeką i sobą. Zacząłem rozmyślać o tym, iluż to ludków przepłynęło w tym roku tak zwaną „całą Wisłę”, ilu przepłynęło ją w czasie całego jej „życia” i tym samym nasunęło mi się także pytanie ilu z nich wpłynęło na „Królową” którymś z jej licznych dopływów? Postanowiłem wypatrywać takowe i przypomnieć sobie kiedy i którymi ja w nią wpłynąłem. Start w Brzegach to płynięcie po wodach między innymi Pszczynki (ostatnie moje wpłynięcie w 2015 r.) ; Gostyni (2014); Przemszy (2017) ; Soły (2002); Skawy (2017); Skawinki (2017) i Dłubni (2006), a dalej mogę już wypatrywać kolejnych znanych mi dopływów. W dniu startu minąłem Rabę (2012) ujście Raby 2017 Szreniawę (w 2006) i Uszwicę (2009) ujście Szreniawy 2017 Ujście Uszwicy 2017 Minąłem jeszcze Nidzicę (2009), ale dziś przegapioną 🙁 , i zamieszkałem niespełna trzy kilometry przed ujściem Dunajca. Za mną 67 km. (według Endomondo) Drugi dzień na wodzie zacząłem kwadrans przed ósmą, by po dwudziestu minutach minąć wspomniany wcześniej Dunajec, którym ostatnio do Wisły wpłynąłem w 2013 roku ujście Dunajca 2017 Kolejne sto minut i kolejna rzeczka którą do Wisły wpłynąłem w 2014 roku. To Nida. ujście Nidy 2017 Do kolejnego znanego mi dopływu płynąłem cztery godziny, to była rzeczka Breń spłynięta w roku 1999. Breń wpływająca w roku 2017 Niecałe 90 minut i z lewej wpływa do Wisły Czarna Staszowska na której rozpocząłem wędrówkę Wisłą w 2011 roku ujście Czarnej 2017 Od tego momentu na horyzoncie coraz bardziej widoczny jest nowy most za którym znajdują się budynki połanieckiej elektrowni. W tym roku jaz spiętrzał wodę na dosyć wysokim poziomie i przenoszenie kajaka było nieuniknione. Pół godzinki za przenoską do „Królowej” wpływa Wisłoka (1992) ujście Wisłoki 2017 I to był ostatni na dziś znany mi dopływ którymś kiedyś wpłynąłem do Wisły, tego dnia przepłynąłem według Endomondo 105,7 km. tak więc delikatnie nadrobiłem pierwszodniowe opóźnienie, choć według kilometrażu szlaku rzeki, za mną równa stówka z noclegiem pod tablicą „258” , trzy kilometry za Tarnobrzegiem. Dzisiejszego dnia po starcie, który nastąpił godzinkę wcześniej niż dzień wcześniej, po równych dziesięciu kilometrach po lewej wpłynęła do Wisły Koprzywianka spłynięta w 2006 roku. Koprzywianka 2017 Wpada ona do Wisły praktycznie w granicach Sandomierza, po minięciu którego już po trzech kilometrach z prawej do Wisły uchodzi Trześniówka spłynięta w 2014 roku, a po kolejnych dwóch Łęg którym płynąłem w roku 1999. ujście Trześniówki 2017 ujście Łęgu 2017 Niecałe sześć kilometrów i Wisłę zasila jeden z większych jej dopływów- San, którym ja tutaj wpłynąłem w 1991 roku. San 2017 Dwa i pół kilometra dalej, po lewej wpływa do Wisły Opatówka- tą próbowałem dopłynąć do „Królowej” w 2015 roku, ale niska woda i stan zawalenia rzeki drzewami, gdzie podczas pięciu godzin przesunąłem się o zaledwie dziewięć kilometrów, nie pozwoliła mi na wpłynięcie na Wisłę. Poddałem się, ale jeszcze kiedyś spróbuję. 15 kilometrów dalej z prawej wpływa Sanna, której ujścia nie wychwyciłem, a wpłynąłem nią w 1995 roku. Po kolejnych 24 km. nie byłem w stanie wychwycić kolejnego dopływu-Wyżnicy, która w Józefowie nad Wisłą wpływa do wiślanej prawej odnogi. Byłem tu w roku 2001. Jeszcze pięć kilometrów i po lewej znów nie dojrzane ujście Kamiennej ładnej rzeczki przepłyniętej w 1995 roku. Następne 18 kilometrów i po lewej wpada Iłżanka (rok 2000), tą pamiętam bo przy jej ujściu nocowaliśmy 🙂 ujście Iłżanki 2017 Płynąc dalej, opływam Krowią Wyspę jej lewą stroną, ponieważ prawa jest prawie całkiem zaschnięta a to do niej wpływa Chodelka, którą ja przypłynąłem w 2001 roku. Na prawo od widocznego traktora, mocno wyschnięta prawa odnoga Wisły. Dalsza trasa typowo widokowa, bo to zamek w Janowcu, wiatrak w Mięćmierzu, Kazimierz nad Wisłą, którego nigdy nie mijałem o tej porze (prawie zachodzącego słońca), i dopływ którym nie płynąłem a który przy ujściu pasuje do swojej nazwy czyli… … ujście Bystrej 🙂 Trzy kilometry dalej kończę dzisiejsze płynięcie przepływając (według Endomondo 111,62 km.) Czwarty dzień na wodzie, schodzę o 5,45 bo przede mną jeszcze 140 kilometrów do miejsca w którym bezpiecznie mogę pozostawić kajak, by udać się na paradę. Będzie ciężko, choć dzień zapowiada się ładnie. Już po pięciu kilometrach w blasku wschodzącego słońca mijam Puławy, a 17 kilometrów dalej ujście Wieprza (1996) ujście Wieprza 2017 Po czterdziestu kilometrach w czasie których omijam larseny grodzące większość koryta rzeki obok elektrowni Kozienice, dopływam do ujścia Radomki spłyniętej w 2000 roku, a po kolejnych dziewiętnastu, po raz kolejny nie rozpoznane spłynięte w roku 2011 ujście Wilgi. Sześć kilometrów dalej znowu znaczący dopływ- Pilica (2015). ujście Pilicy 2017 Kończę dziś na 478 kilometrze – dwa kilometry za mostem drogowym Góry Kalwarii,który mijam w blasku zachodzącego słońca. Za mną dziś prawie 112 km. (Endomondo na chwile przestało liczyć i rysować kilometry 🙁 ) . Do warszawskiej mety pozostało 28 km. Jest duża szansa na dopłynięcie, muszę jedynie wstać tak jak i dzisiaj , o piątej rano… Udało mi się zejść na wodę o szóstej rano, pięknie zapowiadający się dzień,po dwunastu kilometrach mijam nie zauważone ujście Swidra (1988), a po kolejnych czterech ujście Jeziorki (2015). ujście Jeziorki 2017 Przed godziną dziesiątą melduję się na przystani portowej WKW, gdzie umówiony jestem na pozostawienie kajaka. Zdążyłem. Ruszam w miasto, najpierw autobusem, dalej miejskim rowerkiem i tuż przed południem, pośród tysięcy widzów znajduję najdogodniejsze dla mnie miejsce, z którego poobserwuję dzisiejszą paradę wojskową. przed paradowaniem parada wojsk lotniczych (mojej formacji w której służyłem 🙂 ) Było ciekawie, ale trzeba ruszać w stronę kajaka, by nie nocować w Stolicy. Na przystań docieram tą samą drogą jaką dotarłem na paradę, i tuż przed piętnastą płynę w stronę Stadionu Narodowego. Blisko dwie godziny zajmuje mi przepłynięcie wzdłuż miasta, aż po połączenie z Kanałem Żerańskim (14 km.), którym na Wisłę wpłynąłem w 1992 roku. wejście w Kanał Żerański Odpływam jak najdalej od Warszawy i rozbijam namiot na dużej piaszczystej łasze osiem kilometrów przed ujściem Narwi. Niby mój wyścig z czasem już się skończył, ale pojawiły się nowe pomysły: a to nocleg gdzieś na początku Zalewu Włocławskiego, by następnego dnia zanocować na zaprzyjaźnionym kilometrze 710, a to dopłynięcie jak najdalej, by moi towarzysze następnego tygodnia, nie musieli ze mną zbyt dużo jeździć autem. Dziś za mną 66 km. Tak więc skoro teoretycznie czas mnie już nie goni, kolejny dzień na wodzie rozpoczynam tuż przed ósmą, by po godzince wiosłowania minąć spichlerz stojący w widłach Narwi i Wisły a tym samym ujście Narwi którą do Wisły wpłynąłem w 2008 roku. ujście Narwi, spichlerz (tutaj) po prawej , i Twierdza Modlin (tutaj) po lewej stronie fotki. Po dwudziestu dziewięciu kolejnych kilometrach robię krótką przerwę zakupową w Czerwińsku nad Wisłą a dziesieć kilometrów dalej, po minięciu mostu w Wyszogrodzie robię fotkę ujściu Bzury spłyniętej w roku 2002. most nad Bzurą, przed jej ujściem (obecnie) Dalsze płynięcie pośród mnóstwa wysp i wysepek, przy ładnej słonecznej pogodzie, która nagle przed osiemnastą nagle się zmienia, zaczyna wiać, Wisła się wzburza i nie bardzo pozwala mi wpłynąć do Płocka. Od strony Włocławka przemieszcza się w moją stronę mocno czarna chmura, a fale przelewają mi się przez pokład kajaka. Kończę kawałeczek za miejskim molem w miejscu zapamiętanym z poprzedniego płynięcia tej trasy. Za mną prawie 92 km. Pojawiła się nadzieja na realizację planu pt.”710″ 😉 , muszę tylko wypłynąć o siódmej, wykorzystując prawie bezwietrzną aurę, mając nadzieję na zdążenie na śluzowanie we Włocławku o godzinie czternastej. Zatokę ujściową Skrwy Północnej (spłyniętej w 2002 roku) w Murzynowie… nad zatoką w Murzynowie marina urosła do sporych rozmiarów …mijam z daleka po 105 minutach wiosłowania i cały czas z zachmurzonym niebem nad głową, lecz bez wiatru dopływam po kolejnych 250 minutach do śluzy Włocławek. Mam czas na podładowanie baterii i spacer po koronie zapory, a o 14,40 otwierają się dla mnie wrota bym mógł dopłynąć do zaplanowanej na dzisiaj mety. Po niespełna sześciu kilometrach tuż przed włocławską mariną, mijam Zgłowiączkę spłyniętą w 2005 roku. ujście Zgłowiączki 2017 I teraz już na spokojnie, przy dobrych warunkach pogodowych wiedziałem już że zanocuję dziś tam gdzie chciałem. Minąłem jeszcze Naprzeciw Nieszawy ujście rzeki Mień – ta to mi ciąży, jako ciek jeszcze nie przepłynięty, a na który jakoś nie mogę się zebrać… Metę na „710” osiągam o godzinie dziewiętnastej przepływając prawie 81 km. Zostały mi dwa dni spotkania z Wisłą, dzisiejszy pochmurny, zaczynam płynięcie po 7,30 ,a po dwudziestu kilometrach mijam ujście Drwęcy (ostatnio w 2016) ujście Drwęcy 2017 Dalsze płynięcie obok Torunia i Puszczy Bydgoskiej doprowadza mnie po blisko 43 km. do pierwszego ujścia Brdy, które spenetrowałem w 2009, a już kilometr dalej, ujście Brdy skanalizowanej, które w obie strony przepłynąłem w roku ubiegłym. pierwsze ujście Brdy 2017 ujście Brdy skanalizowanej 2017 Dziś już nie minę żadnego dopływu, kończę zatem na wysokości Chełmna naprzeciw tablicy 805, a Endomondo pokazuje, że za mną dzisiaj 105 km. Ostatniego dnia wypływam ciut przed siódmą trzydzieści, i po dziewięciu kilometrach mijam, prawie nie zauważoną z powodu zarośnięcia Wdę . ujście Wdy w bieżącym roku Tą wprawdzie do Wisły nie wpłynąłem, ale od Wisły raz do Świecia, a raz do Tlenia – popłynąłem pod prąd (ostatnio w 2009 r.). Trzydzieści kilometrów dalej , po minięciu Grudziądza i flisackiej tratwy płynącej od Ulanowa już ponad miesiąc przepływam obok ujścia Osy „zdobytej” w 2005 roku. ujście Osy 2017 Spotkałem na Wiśle kilka flisów Dziesięć kilometrów dalej, na wysokości miejscowości Nowe, po lewej wpływa kolejna brakująca mi rzeczka – Mątawa i również po lewej, po kolejnych 25 km. na wysokości Gniewa wpływa Wierzyca – ukończona w roku 2002. ujście Wierzycy 2017 Jedenaście kilometrów dalej odpływa wschodnie ramię ujściowe Wisły zwane Nogatem do którego po kilkudziesięciu metrach wpływa rzeka Liwa (spłynięta w 2000 roku), a w Nogat ostatnio wpłynąłem w 2009 roku. wejście w Nogat 2017 Dziesięć i pół kilometra dalej, wypatrzyłem rzeczkę odprowadzającą wodę z jeziora Pelplińskiego, ale tym sprzętem i dzisiaj nie jestem w stanie dopłynąć do wspomnianego jeziorka taki dopływik Od tego miejsca upłynąłem jeszcze cztery kilometry kończąc moje tegoroczne spotkanie z Wisłą na wysokości Gorzędziej, pod tabliczką kilometrażową z liczbą 901. Według Endomondo przepłynąłem dzisiaj prawie 101 km. I tak w czasie dziewięciu dni przepłynąłem według Endomondo , prawie 841 km. (według miar urzędowych szlaku Wisły, nieco ponad 808 km.) Do morza pozostało 40 km., a po drodze jeszcze Szkarpawa (30 w którą ostatnio wpłynąłem w ubiegłym roku i Martwa Wisła (dodatkowe 2 km. dalej) którą spłynąłem w roku 2005. I cóż? Kocham, to może za mocne słowo, ale Lubię Cię Wisło 😉 A dokładniejsza relacja z tego spływu, nie mówiąca jedynie o jej miniętych dopływach, do zobaczenia pod tym linkiem.
336 views, 31 likes, 14 loves, 1 comments, 3 shares, Facebook Watch Videos from Jastrzębski Challenge: Dzień V. Ruszamy z okolic miejscowości Opatowiec, tam gdzie Dunajec wpada do Wisły.
Tłumy turystów w Wiśle FOT. JAKWszystkie drogi prowadzą do Wisły - to była pierwsza myśl, a zaraz potem druga: - Cały Śląsk wypoczywa w Wiśle. Takie dzisiaj naszły mnie refleksje po tym, jak wczesnym popołudniem dotarłem do Perły Beskidów co rusz stojąc w kilkunastominutowych korkach, później przez dłuższy czas szukając jakiegoś miejsca parkingowego, a następnie przez blisko godzinę próbując wyjechać z tej zacnej miejscowości. No i była jeszcze myśl ostatnia: - Co takiego jest w Wiśle, że turystom, głównie mieszkańcom aglomeracji śląskiej, chce się to wszystko znosić i przyjeżdżać pod Baranią Górę? Nie wiem, co w śląskim sercu gra. Ja tego fenomenu nie rozumiem. Może Państwo mi wyjaśnią?Naiwne myślenie o wiślańskich korkachKiedy jechałem dzisiaj do Wisły - dodam, że w celach zawodowych - to naiwnie myślałem, że weekendowe korki na dojeździe i wyjeździe z tej beskidzkiej miejscowości (również z powodu słynnej i długo oczekiwanej przebudowy tzw. wiślanki, czyli drogi wojewódzkiej nr 941), to przesada, budowanie przez niecnych ludzi pewnego rodzaju - jak to się mówi - czarnego pijaru popularnej przecież miejscowości, może także dodawanie jakiejś dramaturgii do wspomnień dotyczących beskidzkich eskapad. Coś w tym przecież w przeszłości nie raz i nie dwa stałem w wiślańskich korkach, więc swoje powinienem wiedzieć. No, ale jak to mówi mój znajomy: - Człowiek młody, głupi...Dzisiejsze moje naiwne myślenie o wiślańskich korkach co przeszły do przeszłości legło w gruzach, kiedy tylko minąłem kolejkę linową na Czantorię w Ustroniu, przejechałem kilkaset metrów i chwilę później utknąłem w pierwszym z nich. Pierwszym korku, ale nie ostatnim dzisiejszego dnia... Postój za łut szczęściaTak czy inaczej jadąc, a raczej pełznąc od jednego przewężenia drogi do drugiego i od jednego korka do następnego, dotarłem wreszcie w pobliże centrum miejscowości. Ale moje kłopoty się nie skończyły. Zaczęło się bowiem poszukiwanie skrawka parkingu. Znalezienie takowego w taki weekend jak dzisiejszy graniczy z cudem. Wszędzie samochody i motocykle, motocykle i samochody, no i jeszcze rowery oraz jakieś inne kołowce. Poupychane w każdej wolnej przestrzeni jak śledzie w puszce. A tam, gdzie ewentualnie można by nawet stanąć, to zakazy, nakazy, szlabany i grożenie palcem, że tutaj nie wolno itd, itp. Nie przeoczNie jedzcie tego! Biedronka, Lidl i IKEA usuwają żywność z toksyczną substancjąGdzie najlepiej iść na grzyby w woj. śląskim? Ile zarabia poseł i senator, prezydent i premier. Sprawdź zarobki polityków w PolsceNajwiększa sauna na świecie na 300 osób gotowa. To Colosseum w CzeladziGdyby po kilkunastominutowym krążeniu tam i z powrotem w pobliżu nowego dworca autobusowego nie uśmiechnęło się do mnie szczęście w postaci wolnego miejsca parkingowego za 2 złote za godzinę i 5 zł za każdą następną, to nie wiem co bym zrobił. Pewnie rzucony w nurt innych samochodów pojechałbym dalej, do następnego korka i następnego, i jeszcze jednego, aż w końcu znalazłbym się na rogatkach Wisły. Tak się nie stało. Na szczęście. Dzięki łutowi szczęścia. Dobrze być w czepku urodzonym!Morze ludzi bez maseczek!Na deptak, placu Bogumiła Hoffa czy w Parku Kopczyńskiego też nie było luźniej. Tu już nie rzeka samochodów, ale morze ludzi - kobiet, mężczyzn, starszych, młodszych, całych familii i samotnych poszukiwaczy przygód. Można było odnieść wrażenie, że jeśli nie cały, to dwie trzecie, a już na pewno połowa Śląska przyjechała dzisiaj wypoczywać pod Baranią za sprawą trwającego przez weekend GT Festiwalu, ale także pięknej, słonecznej, jesiennej pogody. Miałem wrażenie, że wszyscy ci, którzy dzisiaj dotarli do Wisły, chcieli sobie odbić wszystkie wcześniejsze tygodnie, kiedy z powodu epidemii koronawirusa, do Perły Beskidów wjazd był utrudniony, a sama miejscowość przypominała umarłe miasto pisałem o tym okazji kolejna refleksja - jakieś 95 procent ludzi nie miało dzisiaj maseczek (!), a ci którzy je mieli, to trzymali je w rękach, kieszeniach, torebkach lub spuścili pod nosy. Nie wiem, co o tym sądzić... Musisz to wiedziećHoroskop miesięczny na wrzesień 2020. Te znaki odkryją pasje i talentyNowy rok szkolny rozpoczęty. Zobaczcie MEMY uczniówRowerem przez Metropolię? Tak! Rozwiąż quiz i sprawdź, czy posiadasz niezbędną wiedzęGorol posyła dziecko do śląskiej szkoły. Ekstremalny test godki Wisła rzuciła urok czy śląski gen masochizmu?W każdym razie po półtoragodzinnym pobycie w Wiśle zdecydowałem się na powrót. Po cichu liczyłem, że może chociaż wyjazd z Perły Beskidów przebiegnie szybko i sprawnie. Ale gdzie tam. Odnoszę wrażenie, że było jeszcze gorzej. Stojąc znowu w korku (nie wiem którym dzisiejszego dnia), ocierając pot z czoła, psiocząc co nieco pod nosem i widząc w lusterku dojeżdżające kolejne samochody, głównie ze śląskimi tablicami, zastawiałem się, co jest takiego w tej Wiśle, co mieszkańcom Śląska każe gnać w takie weekendy kilkadziesiąt kilometrów, by potem stać w długaśnych korkach i podziwiać Beskidy zza okopconej spalinami szyby samochodu? Może Wisła rzuciła na nich jakiś urok? Może Ślązacy mają w sobie jakiś gen masochizmu? Nie wiem, co w śląskim sercu gra. Ja tego fenomenu nie rozumiem. Może Państwo mi wyjaśnią?Bo ja w każdym razie nie znalazłam na to pytanie odpowiedzi, gdyż człowiek w żółtej kamizelce kierujący na przewężeniu samochodami puścił ruch i pojechałem dalej, byle od koniecznieChcesz dobrze wyglądać? Unikaj tych fryzurOsoby o tym imieniu są leniwe [znaczenie imion]Jak to umeblować? Architekt płakał, jak projektował. Rzuty autentycznych mieszkańPrzetarg AMW. Dzisiaj wojsko sprzedaje atrakcyjny sprzęt wojskowy z demobiluPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Są zróżnicowane pod względem trudności czy długości, dlatego każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Wspólnie z Traseo proponujemy Wam 5 tras na wycieczkę rowerową w odległości do 65 km od Świecia. Co tydzień wybieramy inny zestaw. Sprawdź, jakie trasy rowerowe w pobliżu Świecia warto wybrać w weekend.
Świecie – Schwetz/Weichsel LEGENDA O ZAŁOŻENIU MIASTA O początku miasta istnieje następująca legenda: Było to za panowania potężnego księcia pomorskiego, Świętopełka. Zamek jego wznosił się tam, gdzie dziś znajduje się Zakład Psychiatryczny. Wówczas do Polski zostali wprowadzeni Krzyżacy, którzy osiedlili się w sąsiednim Chełmnie. Świętopełk przez całe życie prowadził z nimi walki. Legendę tę podajemy według książki „O początku miasta Świecia, lecz wprzód i o Kaszubach i Pomorzu, gdyż Świecie do Kaszub należało, a na Pomorzu leżało”. Rzecz ciekawa a dla ludu podana przez Sierp. Polaczka Toruń. Drukiem Augusta Sznejdera 1852; „Płynie Świętopełk wodą od Nakła ku Czartowicom, a za nim kilkadziesiąt łodzi z rycerstwem i ludem pomorskim. A właśnie to Wisła przybrała i była bystrzejsza niż zwykle. Wtem, kiedy już wojsko pomorskie i pod księciem pomorskim było blisko Chełmna, zatrzymało się nagle, Świętopełk, bowiem chciał skrycie pojechać a Krzyżacy stali w Chełmnie załogą i łatwo by go z murów spostrzegli. Czekały, więc łodzie pomorskie, aż się ściemniło. Lecz kiedy w nocy już do Czarnej wody dopłynęły, porwało je straszliwie, i zakręciły się dokoła, i więcej niż połowa na miejscu zatonęła. Nawet sam Świętopełk o mało życia nie stracił. A świeca go tylko od zguby zachowała. Gdzie, bowiem Czarna Woda do Wisły wpada, stała chatka nawróconego grzesznika. Słyszał on wiele, jak wielkie się nieszczęścia na Wiśle w owym miejscu zdarzały, Aby więc Boga tym prędzej przebłagać i tym bardziej złe dobrym nagrodzić, udał się tam na pokutę i tonących ratował, a wyratowanym, czym mógł, to służył. A właśnie owego wieczora odmawiał modlitwy nad konającym. Wyciągnął on tego nieszczęśliwego z odmętów; lecz że za długo się męczył w topielach, nie mógł mu zdrowia przywrócić pustelnik. Wtem słyszy naraz łoskot i krzyki na Wiśle. Ale nie chcąc bez potrzeby opuścić człowieka, co się z tym światem rozstawał, pobiegł tylko do okienka z gromnicą, aby zobaczyć, co to ów krzyk znaczy. A ledwie mógł wierzyć, żeby się, kto przy wezbranej wodzie jeszcze o tak późnej porze mógł tamtędy odważyć. Lecz mimo woli stał się wybawcą księcia. Przy blasku, bowiem świecy od konania spostrzegł jeden z rycerzy pomorskich swego pana już w wodzie. Uchwycił go, więc silnie za wyciągniętą rękę i trzymał przy łodzi. Wtem mu też inni na pomoc przyskoczyli, i Świętopełk był ocalony. Przecie się już i ta łódź przewracała, Lecz w tejże chwili rozminęły się chmury na niebie, i zajaśniał księżyc na nowiu, odbijając się w nurtach rzeki Wisły. Tu już widzieli rycerze Świętopełka, gdzie woda najbardziej rwała, i szczęśliwie stanęli na brzegu, gdzie właśnie pustelnik swą łódź odwiązywał. A odetchnąwszy książę pomorski zarazem po ciężkiej swojej kąpieli, przyrzekł nie tylko zamek, ale i miasto nad Czarną Wodą budować, A ten zamek miał być i na to, aby się na jego wieży dniem i nocą wielki ogień palił. A miał się palić we dnie niejako, jak ogromna lampa na podziękowanie i na chwałę Bogu, w nocy zaś, aby nieszczęśliwi tym prędzej mogli ujść śmierci. „Prócz tego”, rzekł Świętopełk „może ten ogień posłużyć na to, że jak zostanie zgaszony, to będzie znakiem, iż się znów Krzyżacy lub inni nieprzyjaciele na moje Czartowice skradają”. A że się szczególnie świeca do matowania Świętopełka przyczyniła i że się z wieży zamkowej wśród nocy ciągle świecić miało, więc zamek wraz z miastem Świeciem nazwane zostały, i herb Świecia od świecy jest wzięty. Kto nie wierzy, niechże się z pieczęci miejskiej przekona! A jest na tej pieczęci i księżyc na nowiu, Co on znaczy, już łatwo odgadnąć „ Legenda ta opiera się częściowo na prawdzie, częściowo jest mylna. Przede wszystkim głównym bohaterem jest Świętopełk, który był historycznym księciem Świecia, panującym od 24 kwietnia 1229 do 11 stycznia 1266 roku, Sława i czyny Świętopełka wielkie wywarły wrażenie na umysłach mieszkańców, że go wprowadzono do legendy. Prawdą jest również, że pierwotnie Świętopełk posiadał zamek na wzgórzu, na którym stoi Krajowy Zakład Psychiatryczny. Prawdą jest, że Świętopełk w celu obrony od Krzyżaków, mieszkających w Chełmnie, wzniósł nowy zamek na Ostrowiu, przy ujściu Czarnej wody do Wisły. Najwyższe miejsce Ostrowa obwarował usypanymi wałami i mocnym częstokołem i ubezpieczył zewsząd przekopami i wodami. Była to twierdza bardzo warowna, głównie dla swego położenia, prawie zupełnie niedostępna, gdyż tylko most ruchomy łączył ją z miastem Świeciem. Nieprawdą zaś jest, że miasto Świecie założył Świętopełek, gdyż miasto i gród ten istniał już od czasów prasłowiańskich. Nazwa Świecia pochodzi od pierwiastka świeca i prawdopodobnie oznaczała miasto mające świecące mury, leżące na jasnej polanie lub na wieży, której płonęło ognisko. O Świeciu wspomina się po raz pierwszy w dokumentach w roku 1198 z okazji darowizny na rzecz Zakonu Joannitów grodu Starogardu z posiadłościami okolicznymi i ziemią koło Skarszew przez księcia świeckiego Grzymisława. Przyjęcie chrześcijaństwa przez Polskę przesądziło przynależność księstwa świeckiego do państwa polskiego. Chrześcijaństwo zaprowadzono tutaj w krótkim czasie po nawróceniu Polski, gdyż św. Wojciech w 997 roku nie mógł przez pogański kraj do dalszego kraju pogańskiego Prusaków kroczyć. Panowanie Książąt Pomorskich Bolesław Chrobry, stworzywszy wielkie państwo polskie od Karpat aż po Bałtyk, podzielił je jednolicie na kasztelanie. Kasztelania świecka obejmowała dzisiejsze parafie: Świecie, Jeżewo, Przysiersk i Gruczno. W roku 1148 ziemia świecka weszła w skład nowoutworzonego biskupstwa włocławskiego. Po śmierci Bolesława Chrobrego Pomorzanie zwolnili si od rządów polskich i wrócili do pogaństwa. Bolesław Krzywousty często wyprawiał się na Pomorze i w kronice Galla jest wzmianka o obleganiu Drzycimia niedaleko Wdy. W roku 1198 cały kraj pomorski między Wisłą i Brdą, Labą i Bałtykiem miał dwie siedziby książęce: Gdańsk i Świecie, w Świeciu rządził od roku 1198 do 1207 Książę Grzymisław. Państwo Grzymisława sięgało od Brdy aż do Tczewa, W północnej części księstwa świeckiego leżała ziemia gniewska i starogardzka z Zaborami pod Czerskiem i Wielem, na południe zaś i zachód ogromne bory, pełne jezior, moczarów i strug, resztki, których stanowią dzisiaj Bory Tucholskie. Po nim rządził Mestwin I Książe gdański, jako pan całego wschodniego Pomorza. Nie zdołał on obronić kraju od napadu duńskiego, tak, że w roku 1212 stał się lennikiem Danii, umarł w roku 1220. Po Mestwinie pozostała ciekawa pamiątka, mianowicie ks. Stanisław Kujot głosi, że w pobliżu kościoła pobernardyńskiego, gdzie stał gród książęcy, znaleziono tłok pieczęciowy Mestwina (Mściwoja) srebrny, owalny. W otoku napis: SIGIL MISTVI, pieczęć Mściwoja cz. Mestwina. Mestwin zostawił czterech synów i kilka córek. Z tych Jadwiga wyszła za Władysława Odonicza, księcia Wielkopolski i stała się matką Przemysława i Bolesława. Z synów Mestwina Świętopełk, jako najstarszy, dostał Gdańsk i zwierzchnictwo nad młodszymi braćmi. Jeden z synów Mestwina, imieniem Warcisław, był księciem świeckim. Uszczuplił on księstwo swe o ziemię gniewską, którą darował klasztorowi w Oliwie, umarł w r. 1229. Po nim panował Świętopełk, władca Świecia, książę dolnej Wisły, mający po obu stronach rzeki swoje grody, jak Wyszogród i Świecie, Sartowice i Nowe, Świętopełk z początku uznawał zwierzchnictwo polskie nad Pomorzem, lecz już około r. 1223 wyzwolił się od Polski i jeszcze zdobył kraj koło Chojnic i Człuchowa. Za czasów Świętopełka w roku 1228 Konrad książę mazowiecki, sprowadza do Polski Krzyżaków do walki z dzikimi Prusakami i nadaje im ziemię chełmińską na osiedlenie się i użytkowanie. Do nowych posiadłości zjechał w roku 1233 mistrz, Hermann v. Salza, który nadał przywileje miastu Chełmnu, Nowemu i Toruniowi. Świętopełk wówczas musiał stoczyć pod Świeciem wielką bitwę z Krzyżakami, która skończyła się dla niego klęską. Na skutek tej klęski był on zmuszony oddać Krzyżakom w charakterze zakładników starszego syna Mściwoja oraz wojewodów Gniewosza i Wojciecha, Świętopełk początkowo pomagał Krzyżakom w ich wyprawach przeciwko Prusakom, później jednak wzniecał powstania pruskie przeciwko Krzyżakom, W tych walkach Świętopełk był zupełnie odosobniony, gdyż książęta polscy, pomni jego napadów na Kujawy, zajęcia Nakła i zniszczenia Inowrocławia, nie chcieli mu pomagać. W r. 1242 Świętopełk otwarcie stanął po stronie Prusaków w wielkim ich powstaniu przeciw Krzyżakom, Książęta polscy stanęli po stronie Krzyżaków. W r. 1246 następuje nowy napad Świętopełka na Kujawy. W r. 1248 musiał Świętopełk zawrzeć z Krzyżakami pokój, a Wisła stała się granicą jego posiadłości. Po utracie Sartowic Świętopełk przeniósł punkt obronny swego księstwa do Świecia, w kącie między Wisłą a Wdą wybudował gród obronny i zamek, prawie naprzeciw Chełmna, siedziby Krzyżaków. Plan zamku w Świeciu wraz z podgrodziem Zamek w Świeciu w czasach swojej świetności rozbudowany ok. 1650 rok Umarł Świętopełk dnia 10 stycznia 1266 r. i pochowany został w klasztorze Cystersów w Oliwie. Jeszcze za życia Świętopełka rządy objął w Świeciu Mestwin II, syn jego najstarszy, ostatni książę panujący w Świeciu. Dnia 15. 02. 1282 Mestwin II (Mściwoj) zapisał w Kępnie ziemię Pomorską Przemysławowi księciu Wielkopolskiemu. Darowiznę i zapis ujął w następującą formę: „My, Mściwoj, z Opatrzności Bożej Książe Pomorski, obwieszczamy teraźniejszym i przyszłym, że niezniewoleni przemocą ani strachem, lecz za własnym i dobrowolnym natchnieniem, za siebie i za swoich następców dziedzicowi ukochanemu synaczkowi naszemu, Księciu Przemysławowi, z Bożej łaski księciu polskiemu, dajemy, odstępujemy i przekazujemy tytułem prawdziwej i czystej darowizny za życia, całe nasze księstwo pomorskie z wszystkimi miastami, twierdzami, wsiami, wasalami i kościołami, własnością i panowaniem, z posiadłościami uprawnymi. Umowa ta została potwierdzona przez dygnitarzy pomorskich, a rycerstwo pomorskie złożyło hołd Przemysławowi. W tym samym roku Mestwin II zawarł ugodę z Krzyżakami i oddał im ziemię gniewską. Tym sposobem Zakon posiadł lewy brzeg Wisły i ulokował się w dwóch dogodnych zamkach: w Kwidzynie i Gniewie. Przemysław jeszcze za życia Mestwina II przybył do Świecia i nadał miastu przywileje. Ta działalność Przemysława nie podobała się Brandenburczykom, którzy od dawna czyhali na Pomorze. Wkrótce po koronacji Przemysława na króla polskiego (26 czerwca 1295 roku) przekupili Brandenburczycy wraz z rodem Zarębów i Nałęczów bandę, która zamordowała króla w Rogóźnie 6 lutego 1296 r. w dwa lata po śmierci Mestwina II (umarł 25 grudnia 1294 r.) Po śmierci Przemysława II księciem całego Pomorza został Władysław Łokietek, Książe kujawski, prawy jego następca, Zaraz po wyborze Łokietek wybrał się do Tczewa, Gdańska, Elbląga i innych miast, W czasie niepowodzeń łokietka rządzili Pomorzem Wacław II (1300-1305) i Wacław III (1305-1306), królowie czescy, Później wrócił Łokietek, który w dzielnicach pomorskich naznaczył namiestnikami swoich synowców: Kazimierza w Tczewie i Przemysława w Świeciu. Podczas kłopotów i wojen Władysława Łokietka murgrabiowie brandenburscy, Otto i Waldemar, wyruszyli na Pomorze i zdobywali miasto za miastem. Mieszczanie zwrócili się o pomoc do Władysława Łokietka. Jednak Łokietek, zajęty walkami na południu, nie mógł przybyć na pomoc. Wówczas miasta zwróciły się o pomoc do Krzyżaków. Krzyżacy skwapliwie wyruszyli na Pomorze. W krótkim czasie wyparli z miast pomorskich słabe załogi brandenburskie. Jednak po ustąpieniu Brandenburczyków Krzyżacy nie chcieli ustąpić. W listopadzie 1308 roku w czasie wielkiego odpustu na św. Dominika, który łączył się z jarmarkiem, urządzili w Gdańsku rzeź i wymordowali ludności polskiej. Po zdobyciu Gdańska Krzyżacy zajęli Tczew, gdzie namiestnikiem był Kazimierz synowiec Władysława Łokietka. Kazimierz z resztą rycerstwa opuścił gród i udał się do Świecia. Łokietek na wieść o gwałtach krzyżackich wyruszył na Pomorze, ale dotarł tylko do Świecia. Miasto to uzbroił dobrze. Krzyżacy przystąpili do oblężenia Świecia 25 lipca 1309 r. Oblężenie trwało 10 tygodni, gdyż gród był silny i obronny. Gród leżał wówczas w tym miejscu, które teraz zajmują ruiny zamku pokrzyżackiego, między Wisłą a Wdą, Tu rozegrały się ostatnie losy Pomorza na półtora wieku. Kiedy oblężenie przewlekało się, Krzyżacy ustawili 4 machiny oblężnicze i wznieśli dwie szubienice, grożąc śmiercią Bogusławowi, komendantowi twierdzy i innym wodzom, Dopiero, gdy z zamku zostały gruzy, oblężeni poddali się. Po zdobyciu Świecia w 1309 r. Krzyżacy byli już panami całego Pomorza. W tym samym roku Zakon Teutoński przeniósł swoją siedzibę z Wenecji do Malborka, który stał się stolicą Zakonu. Władysław łokietek dążył daremnie do odebrania Pomorza, Koronacja Łokietka na króla polskiego w r. 1320 osłabiła stanowisko Zakonu, zaś proces, który toczył z Krzyżakami poderwał prawną podstawę zaboru Pomorza. Łokietek już wtedy szuka przymierza z Litwą. Rządy Krzyżackie Na miejscu zburzonego grodu Krzyżacy rozpoczęli budowę nowego w 1335-1341 roku, Pod rządami krzyżackimi Świecie stało się komturstwem. W obrębie komturstwa świeckiego leżały w roku 1415: Miasto 1 Dóbr rycerskich 49 Włościańskich wsi czynszowych 33 Wsi innych 2 Młynów 6 Folwarków zakonnych 4 Wsi duchownych 10 Wsi w obwodzie Jasiniec 2 Zamki w Świeciu i Jasińcu 2 Na czele obwodu świeckiego, jako przedstawiciel władzy wojennej i cywilnej, stał komtur razem z konwentem, czyli zgromadzeniem 8 braci i 4 księży zakonnych, którzy wszyscy żyli na zamku według swej reguły zakonnej. Od 1317-1450 roku rządziło w zamku świeckim 24 komturów, Krzyżacy, którzy gwałtem zabrali ziemię świecką, d bali o obronność tej ziemi. W komturstwie świeckim były następujące miejsca. Obronne: Zamek świecki, Miasto Świecie, Zasiek w Kosowie dla zabezpieczenia przewozu na Wiśle Szaniec przy Czarnej Wodzie (Wdzie), prawdopodobnie w Przechowie Zamek w Lipienkach, Zamek w Sartowicach, Warownia w Gródku, Twierdza w Jasińcu. Związek komtura świeckiego z wielkim mistrzem podtrzymywały stałe sprawozdania. Do tego celu Krzyżacy zaprowadzili pocztę. Na każdym zamku komturskim stały w pogotowiu konie pocztowe dla posłańców z listami urzędowymi, które szły do najbliższej stacji dóbr rycerskich. Ze Świecia szła droga na Gniew lub Starogard do Malborka i na Starogród, Bieńkowo do Torunia. Gdy pożar zniszczył osadę miejską, lezącą na wzgórzu, ludność miasta Świecia, możliwie, że na życzenie władców krzyżackich, założyła nowe miasto tuż podle zamku, Stało się to około 1375 r, Na wzgórzu pozostały jeszcze niektóre budowle, a mianowicie stodoły, więzienia, kościół Panny Marii itd. Położenie nowego miasta nad rzeką było dla handlu korzystne, jednak z powodu częstych powodzi niewygodne. Najwięcej Świecie rozwijało się w końcu XIV go wieku. Z tych czasów pochodzą mury obronne miasta i kościół farny. Po bitwie pod Grunwaldem Świecie, które uniknęło oblężenia polskiego, musiało płacić nadzwyczajne podatki. Przed tą wielką wojną na rolach pod Świeciem odbył się wielki przegląd wojsk krzyżackich. W roku 1440 w wigilię Wniebowstąpienia Pańskiego miasto nawiedził wieki pożar, który zniszczył prawie całe miasto. Miasto jeszcze więcej podupadło podczas wojny trzynastoletniej za czasów Kazimierza Jagiellończyka. W pierwszych zaraz tygodniach po rozpoczęciu kroków wojennych zamek został zdobyty przez związkowców, walczących po stronie polskiej, Niemiecki kondotier Zinnenberg usiłuje zdobyć Świecie, lecz po nadejściu odsieczy polskiej Krzyżacy muszą uchodzić. Wówczas to podczas napadu Krzyżaków miasto zostało prawie całkowicie spalone po raz drugi. Ówczesne Świecie posiadało cztery bramy, rynek oraz ulice naj znaczniejsze: Mostową, Chełmińską, Kościelną. Pańską i Blankową. Na rynku był ratusz, domy były z drzewa budowane, wąskie a długie, szczytami zwrócone do ulicy. Ostatecznie zamek jeszcze raz zajęty przez Krzyżaków musiał się poddać wojskom polskim w r. 1463 i Krzyżacy z niego musieli wyjść. CZASY POLSKIE Widok miasta od strony bramy chełmińskiej Za polskich rządów przedrozbiorowych było Świecie siedzibą starostów niegrodowych, odbywały się tutaj sejmiki powiatowe, sądy grodzkie i ziemskie. W XVI wieku przez lat kilkadziesiąt starostami byli członkowie rodziny Konopackich (1508 –1578). W XVII w Zawackich (1632-1648) a w ostatnim stuleciu niepodległej Polski Jabłonowskich (1667 – 1672) Kilkakrotnie starostwo było nadawane królowym, a w szczególności Katarzynie Habsburskiej i Marii Ludwice (1646 -1667). Po niej objął starostwo głośny ze swych zwycięstw hetman wielki koronny Stanisław Jabłonowski (1667-1687) Ostatnim starostą był Antoni Jabłonowski (1754-1772). Rząd polski po rozbiorze Polski odebrał mu dobra, odmawiając jego prośbie kupienia ich na własność prywatną. W czasie pierwszej wojny szwedzkiej w r. 1629 obozował pod Świeciem oddział wojsk WalIensteina, za drugiej wojny szwedzkiej, w październiku 1665, generał szwedzki Horn pobił pod Świeciem wojska polskie, a podpaliwszy zamek i miasto zajął je na kilka lat, W roku 1710 bawił tu na przeglądzie wojsk saskich August II z carem Piotrem Wielkim. W r. 1769 obsadzili miasto Świecie Rosjanie, powołując się na konfederację toruńską, a ustąpili dopiero po rozbiorze Polski. Za czasów polskich rządy sprawował burmistrz z dwoma zastępcami i radnymi, poza tym był sąd miejski i deputacje mieszczan. Mieszczanie łączyli się w cechach. Stowarzyszenie piwowarów i strzelców otrzymało w r. 1659 od królowej Marii Ludwiki przywilej, potwierdzony w r, 1721 przez króla Augusta. W drugie święto Zielonych Swiątek urządzali członkowie tego towarzystwa doroczną zabawę i strzelanie do celu na 150 kroków. Jak podaje ks. Stanisław Kujot, ludność miasta prawie wszystka była polska. RZĄDY PRUSKIE Rynek nowego miasta pomnik cesarza Wilhelma I W roku 1772 Świecie razem z Prusami Królewskimi wcielono do Prus i weszło w skład powiatu chojnickiego. W roku 1773 Świecie miało 1745 mieszkańców: 955 katolików, 720 ewangelików i 30 żydów. Wskutek wojen, powodzi i zarazy miasto tak podupadło, że jeszcze w r. 1789 było wiele pustych placów. W listopadzie 1806 zaszła pod miastem bitwa francusko-pruska, a w styczniu 1807 zajęły Świecie legiony polskie pod Dąbrowskim. W XIX wieku odbyło miasto Świecie niezwykłą w tej dobie wędrówkę, porzucając swoje dotychczasowe miejsce na równinie przy ujściu Czarnej Wody (Wdy) do Wisły, a przenosząc się na wzgórze koło kościoła Bernardynów. Starania o te przenosiny zaczęto już w r. 1830. Przenosiny ukończono w r. 1881, a na miejscu dawnego miasta po-został tylko kościół famy, ruiny zamku i resztki murów ochronnych. Za czasów zaborczych Polacy wytrwale walczyli o swoją narodowość. Nigdy nie ugięli się przed przemocą zaborcy. Prawie zawsze wybierali oni posłów Polaków do parlamentu pruskiego. Szczególnie w roku 1912 Polacy miasta Świecia bohatersko walczyli o swe uprawnienia z okazji wyborów do parlamentu pruskiego. Kandydatem polskim był Sass Jaworski, niemieckim zaś landrat Halem. Obie strony nie szczędziły wysiłków w agitacji na rzecz swych kandydatów. Nadszedł dzień decydujący, niedziela 25-go stycznia, dzień wyborów, Niemcy, by przechylić szalę zwycięstwa na swą stronę, sprowadzili z Gdańska kilkudziesięciu studentów. Do pomocy komitetowi polskiemu stawili się członkowie świeckich Organizacji, jak „Sokoła”, Towarzystwo Przemysłowców, Młodzieży Handlowej. Późno wieczorem rozeszła się wieść, że kandydat polski przepadł. W nocy Niemcy, pełni radości ze swego rzekomego zwycięstwa, sprowadzili na rynek orkiestrę i na wyniesionych z kawiarni stołach wiwatowali i śpiewali. Obrażona do żywego ludność polska nie ścierpiała tego i rozpędziła ich. Poturbowano również niemieckie władze bezpieczeństwa, i wreszcie liczny pochód polski ruszył ulicami miasta aż do gmachu ówczesnego Landratsamtu (dzisiejszego gmachu Starostwa), gdzie potłuczono okna. Jak wielkie były rozmiary rozruchów świeckich, świadczy fakt, że szkody w potłuczonych szybach okiennych wynosiły 2000 marek w złocie. Wielu Polaków zostało aresztowanych i znalazło się na ławie oskarżonych. Skazano ich na karę więzienia, niewielu tylko uwolniono. Niemcy świeccy, czując przewagę polską, pojechali do Berlina z petycją, by w Świeciu wybudowano koszary i ustanowiono garnizon wojska dla obrony niemczyzny. I rzeczywiście przed wojną powstał w Świeciu cały kompleks budynków na koszary. W osiem lat później w dniu 25 stycznia roku 1920 wczesnym rankiem ostatnie oddziały niemieckie Grenzschutzu opuściły Świecie. W kilka godzin potem wkroczyły do miasta wśród bycia dzwonów pierwsze kolumny wojska polskiego witane radośnie przez ludność polską. Opracował : Alfred Römer nauczyciel Państwowego Gimnazjum w Świeciu 1937 rok. Wkroczenie wojsk do byłego garnizonu pruskiego w Świeciu Galeria Miasta Świecia
Hasło krzyżówkowe „miejsce, gdzie rzeka wpada do morza” w słowniku szaradzisty. W naszym leksykonie definicji krzyżówkowych dla wyrażenia miejsce, gdzie rzeka wpada do morza znajduje się tylko 1 opis do krzyżówek. Definicje te podzielone zostały na 1 grupę znaczeniową. Jeżeli znasz inne definicje dla hasła „ miejsce, gdzie
\n\n \nblisko świecia wpada do wisły
wisła » uchodzi do Bałtyku. wisła » w trzech słowach: żuławy, nurt, piłkarze. wisła » większa od Odry. Wisła » wpada do niej Pilica. wisła » wpływa do Bałtyku. Wisła » wypływa ze stoków Baraniej Góry. wisła » z Krakowa. wisła » ze źródłami na Baraniej Górze
Każde nowe znaczenie przed dodaniem do naszego słownika na stałe musi zostać zweryfikowane przez moderatorów. Słowo „Raba” w słownikach zewnętrznych. Pod spodem zostały umieszczone odnośniki do zewnętrznych słowników, w których znaleziono informacje związane z wyrazem Raba: » Rymy do Raba. » Odmiana rzeczownika Raba przez
Θруψυмխце аγуцуյ гባчեснегЧω тኹпու րорачемէча
Яνоቦե ዔሌμиЮթθщ оյዠጌըճ ломака
Μዳслፋአ шоδቿջеህաшужուсеፎ еջεփለ шиչ
Սեኧыглո οлուжВри ղըцисοσ ж
3NP5eQM.